Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem niska 162 cm, waże ok 80/81 kg, przez to jestem zamknięta w sobie, zyje w ciaglym strachu ze strace mojego ukochanego z ktorym jestem ok 2 lata, jest duzo starszy, kocha mnie, ale przez swoj wyglad czuje sie zagrozona.... Codziennie slysze nieprzyjemne komentarze na swoj temat ( temat wygladu) Rodzice mowia schudnij gruba jestes masz dopiero 18 lat, babcia to samo. Chłopak dosc czesto zartuje sobie z mojej wagi, po czym mowi ze zartuje i daje mi calusa..... te zarty niezmiernie mnie rania, zaczynam miec jakies depresyjne leki, SŁODYCZE TO MOJE DRUGIE JA. nie potrafie bez nich zyc chce sie oduczyc,nie jest to proste. Chcialabym od was troche wsparcia... chcialabym pokazac ze dam rade, ze nie jestem slaba, chce byc piekna dla niego, nie chce by mnie zostawil takie chore mysli rodza mi sie dluzszy czas mimo ze zapewnia inaczej. Badzcie ze mna licze na was, boje sie ze sie załamie.... prosze....

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 474
Komentarzy: 11
Założony: 27 stycznia 2016
Ostatni wpis: 29 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Jessej

kobieta, 26 lat, przemyśl

163 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Dzis 3 dzien moich starań...... diete staralam sie utrzymywac pozno juz nie jadalam, we srode i czwartek przejechalam na rowerku magnetycznym  10 km, to jest w 45 minut spalajac ok 180 kcal ( tak pokazal licznik na rowerku) Dzis.... ze wzgledu ze jestem slodyczowym alkoholikiem,mama podjechala pod "MAKDONALDA" wziela sobie z bratem hamburgery i frytki jak to zestaw.... nie wzielam tego... ale postanowilam wziac sobie zimny szejk czekoladowy... czy zalowalam? nie wiem sama...., na pewno  troszke sie ukarałam.. dzis przejechalam nie wiem jakim cudem 20 km w 72 minuty, spalajac 300 kcal... co mimo wszystko uslyszalam w ciagu dnia? jak to jeden z klasy powiedzial.. "Cycki u niej zaczynaja sie na plecach"... nie wiemn co czulam, taka bezsilnosc... tak bardzo chce  dac z siebie wszystko, mimo tego co uslyszalam? ROBIE CO MOGE... nogi? nie mam zakwasow, nie zmierzylam sie nie zwazylam dokladnie przed rozpoczeciem, czemu? Boje sie, tak jest lepiej, probuje...staram sie, walcze....

29 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Dzis 3 dzien moich starań...... diete staralam sie utrzymywac pozno juz nie jadalam, we srode i czwartek przejechalam na rowerku magnetycznym  10 km, to jest w 45 minut spalajac ok 180 kcal ( tak pokazal licznik na rowerku) Dzis.... ze wzgledu ze jestem slodyczowym alkoholikiem,mama podjechala pod "MAKDONALDA" wziela sobie z bratem hamburgery i frytki jak to zestaw.... nie wzielam tego... ale postanowilam wziac sobie zimny szejk czekoladowy... czy zalowalam? nie wiem sama...., na pewno  troszke sie ukarałam.. dzis przejechalam nie wiem jakim cudem 20 km w 72 minuty, spalajac 300 kcal... co mimo wszystko uslyszalam w ciagu dnia? jak to jeden z klasy powiedzial.. "Cycki u niej zaczynaja sie na plecach"... nie wiemn co czulam, taka bezsilnosc... tak bardzo chce  dac z siebie wszystko, mimo tego co uslyszalam? ROBIE CO MOGE... nogi? nie mam zakwasow, nie zmierzylam sie nie zwazylam dokladnie przed rozpoczeciem, czemu? Boje sie, tak jest lepiej, probuje...staram sie, walcze....