Postanowiłam podsumować swoje dotychczasowe odchudzanie wpisem do pamiętnika. Zupełnie nie wiem od czego zacząć, może od tego że całe moje życie to wielkie odchudzanie i nienawiść do samej siebie przeplatana z chwilami uskrzydlenia kiedy schudłam jakieś pojedyncze kilogramy. Po wakacjach tego roku bardzo przytyłam, przy wzroście 172 ważyłam 83kg, miałam problemy z wchodzeniem po schodach, wychodziłam tylko do sklepu i takie tam, ale to nie jest ważne, wygładałam okropnie, wielkie dupsko boki uda nawet ramiona miałam wielkie. Czułam się bardzo źle, próbowałam wielu diet, każda kończyła się porażką, wpadałam na różne głupie pomysły przez niejedzenie niczego, wpadanie w obżarstwo, po związywanie się w pasie. Pewnego dnia koleżanka powiedziała że się odchudza, nie miałam zamiaru schudnąć, po tylu nieudanych próbach wiedziałam że mi się nie uda, ale powiedziałam że poodchudzam się troche z nią. I tak z wagi 83 doszłam do 70. Chciałam zaznaczyć że to dopiero, albo już, połowa mojej drogi, a teraz opowiem troche o moim odchudzaniu. Starałam się jeść przesadnie zdrowo, mięso gotowane, warzywa na parze, ciemne pieczywo, nic słodkiego i niezdrowego, nawet jak chodziłam na imprezy na wódkę z dziewczynami to nic nie jadłam a piłam herbatki z wkładką, żeby jak najbardziej ograniczyć kalorie. Dużo ćwiczyłam, zaczęłam biegać, robiłam sobie masaże. W ten sposób schudłam pierwsze 5 kg, kolejnych 8kg to cięższa droga. Na zmiane głodówki i obżarstwa, z tym że tych drugich było zdecydowanie mniej, a głodówki nie aż tak restrykcyjne. Odrzywiałam się też zdrowo ale chodzi o to że tak jak wcześniej nie miałam żadnych porażek tylko ładnie się odrzywiałam to już im bliżej 70 tym bardziej. Teraz mam 70. Dziś rano waga pokazała 70,2 chciałam ten wpis zamieścić jeszcze przed 69 bo takiej wagi nie miałam w swoim krótkim życiu od 4 lat. Jestem z siebie niesamowicie dumna, a sukces pchnie mnie dalej, planuje zrzucic wagę poniżej 60kg i utrzymać ją, zrobie to! To tyle z typowo fizycznego odchudzania, a teraz opowiem o tym mentalnym. Jak byłam gruba, to cały czas myślałam że jestem ładna, że nie jest tak źle, teraz dochodzę do wniosku że było tragicznie, wyglądałam jak grubas, do tego zdesperowany, który ubiera się w jakieś przyciasne bluzki i myśli że jak ma cycki to podoba się wszystkim, byłam po prostu obrzydliwa, do tego stopnia znienawidziłam swoje ciało, że przez całe dotychczasowe odchudzanie towarzyszyła mi taka myśl, że jestem większa niż inne kobiety, nie chodzi tu tylko brzuch (mój największy problem) ale o wszystko, o ręce ramiona nogi o to że jestem za duża generalnie i miałam takie poczucie że chce się zamknąc w sobie schować gdzieś. Już coraz rzadziej dopada mnie ta myśl ale zdarza się. Teraz jestem na diecie 10 dniowej, bo tyle zostało do świąt, jem wybrane produkty w dowolnych ilościach i mam nadzieję że coś jeszcze do świat uda mi się schudnąc poniżej 70. W końcu dojrzałam do tego żeby to wszystko opowiedzieć, jeśli ktoś dotarł do końca to dziękuję bardzo :) Pozdrawiam, za kolejne 10kg też zrobie takie podsumowanie :) O i chciałam tylko zaznaczyć że te moje 13 kg schudłam w przeciągu 75 dni dokładnie, 2,5 miesiąca ciężkiej pracy.
Lincoln747
28 października 2013, 19:33Czytam to i wydaje mi się jak byś pisała o mnie.
asiac6
12 stycznia 2013, 18:29gratuluje super wynk :), powodzenia w dalszej walce
AsiaMaaa
28 grudnia 2012, 18:50Dużo już schudłaś. Mam nadzieję że wszystkie Asie dadzą radę wygrać z tłuszczykiem który jest nam zbędny i nie tylko:) powodzenia:*
Joanna1995
15 grudnia 2012, 15:01Dziekuje dziewczyny:)
klaudiaankakk
15 grudnia 2012, 12:39Asiu bardzo ładny wynik. Nie ograniczaj się bardzo przez te 10 dni, żeby organizm nie zaczął się bronić:) osoby które ciągle się odchudzają naprawdę wiele przechodzą rozczarowań samą sobą... ale ten wynik świadczy o tym, że jesteś silna. gratuluję :*
bede.chuda.
15 grudnia 2012, 08:47coś musi w tym być, bo ja też ważąc 70 kilogramów, nie uważałam siebie za jakąs grubą czy spasioną, ot trochę większą od innych. Ale teraz gdy mam nieco ponad 56 czuje się jeszcze gorzej niż wtedy...
slim19
15 grudnia 2012, 08:19odchudzanie to ciężka praca zarówno psychiczna jak i fizyczna, ale grunt to się nie poddawać :) i tak jak Ty brnąć do przodu bo warto! Ja przechodzę teraz ciężki okres chyba właśnie moja psychika się buntuje i wmawiam sobie, że nie jest jeszcze tak źle ... ale wiem, że to oszukiwanie samej siebie...gratuluje sukcesu! Pozdrawiam !