Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
salatkowy raj....


Bylismy dziś w mieście ... zaproszeni na obiad ...

Początkowo KONSTERNACJA... CO ZROBIC? Sokojnie, pomyslałam. Zanim zamęczę kogokolwiek moim gadanie o diecie zobaczę co jest w karcie. Zaczelam i skończyłam na salatce (połowie jej porcji bo była OLBRZYMIA)sałata(różne rodzaje, becon (a fuj taki pyszny, jak mógł -powinien byc obrzydliwy ), truskawki, troche parmezanu i sos winegret miodowo-cytrynowy. Siódme niebo. Ja najedzona ale nie nażarta, usmiechnięta .... 


smaczek rewelacja :) Słowo na niedzielę :

 I tak po raz 1238 uswiadamiam sobie, ze wszystko jest dla ludzi ... sęk w tym,ze musimy się nauczyc z umiarem z tych rozmaitosci korzystac :)