Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiepski dzień


Dziś nie było tak dobrze, jak w 3 ostatnie dni. Po pierwsze coś mnie podkusiło i weszłam rano na wagę. Okazało się, że nic nie schudłam, a nawet trochę przytyłam (0,4 kg). Potem już nic nie wychodziło.

Nie ćwiczyłam za dużo, bo nie miałam czasu. Większość czasu sprzątałam.A teraz nie chce mi się już ćwiczyć.

Z jedzeniem też nie było najlepiej, bo zjadłam dużą część tiktaków, a na kolację sałatkę grecką, mało dietetyczne białe kiełbaski i 2 plasterki szynki.

Teraz leżę w łóżku i zastanawiam się, co jest powodem mojej porażki. Przecież jem niskokaloryczne potrawy, nie jem słodyczy i dużo ćwiczę. Może nie powinnam sama układać sobie diety, tylko zlecić to specjaliście. Myślałam, że o odchudzaniu wiem już wszystko, bo już tyle lat się odchudzam i to z sukcesami. A teraz... Chyba będę musiała zamówić dietę Vitalii.

Może jednym z powodów jest rzadkie wypróżnianie się. Wzięłam nawet dulcobis i wypiłam filiżankę senesu. Mam nadzieję tylko, że to nie popsuje mi niedzieli, bo jadę na odwiedziny do znajomych.

Jutro też zaplanowane wcześniej ważenie i oby to nie była kontynuacja zastoju wagi. Trzymajcie, proszę, kciuki.