i czuję wciąż i wciąż wzrost kondycji
bo na skakance mogę przeskoczyć 750 razy, a jeszcze 3 tygodnie temu zdychałam przy 500, a zaczynałam od 200 z ozorem na podłodze
bo na bieżni chodzę powyżej 40 minut i juz w pierwszym kwadransie wchodzę na "najwyższy bieg", znaczy nachylenie 15 stopni pod górkę i prędkość około 6 km/h - a tętno rzadko bardzo przekracza 150.. a jak sobie przypomnę początki, to mnie obrzydzenie ogarnia
na basenie męczę sie i zwalniam dopiero powyżej 750 metrów i dłużej pływam pod wodą
inne ćwiczenia też mi wychodzą znacznie lepiej, takie ćwiczenia w parach, damsko/męskich, mąż ostatnio zadowolony bardzo
jeszcze żeby tak waga szybciej chciała....
acha, wczoraj kupiłam nowe: licznik i przednia lamkę i dzisiaj przed wieczorem inauguruję moje rowerowanie
a z drugiej strony pozwoliłam sobie dzisiaj na śniadaniowe obżarstwo, ten ser gorgonzola tak pachniał, że miałam slinotok.... i te pomidory na łodyżkach tez pachniały....