Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
oblolała jestem


Czwartek 18 czerwiec

Cud, spanie do wczesnego przedpołudnia. Z jedzenia ogromniastość młodej kapusty. I 3 kromki tostowego. Potem zajęcia okołownuczkowe, ale byłam twarda i nie dojadałam. Nic!....


Siłownia, nordic walking, bieżnia i rowerek z oparciem, w sumie spaliłam - 1053 kcale. Do domu na momencik, tyle, by torbę przepakować. I na basen, przepłynęłam 950 metrów, czyli spaliłam -? 380 kcali. Ale takie pływanie bezpośrednio po siłowni, bez odpoczynku albo chociażby sauny... to nie bardzo. Pływałam jak chory wieloryb... jak okaleczony delfin.

Pan i Władca czekał w swoim srebrnym vovlovym rydwanie na mnie, wychodzącą z basenu. Super!

Po powrocie podjadałam i kapustę i fasolkę szparagową. A potem młode kartofelki w za dużej ilości, z koperkiem i niestety masełkiem. I dwa drinki na sen.

Bolą mnie WSZYSTKIE mięśnie....

BILANS

+256 -1053 -380 +367 +453

MINUS, -375

Zdychaj, tłuszczyku okołopępkowy !