Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 11 - niedziela


U mnie jeszcze niedziela, w Polsce już poniedziałek:)
Coś ostatnio czasowo w dzień nie wyrabiam, żeby zaglądnąć i coś napisać...i przeczytać co u Was...nie wspomne już o napisaniu Wam komentarza..Przepraszam...postaram sie ...
Wczoraj poćwiczyłam tylko jedną serie po 25 razy tych ćwiczeń co zawsze.
Dzisiaj w ciągu dnia zjadłam tylko 2 jabłka, wypiłam 2 kawy, 1 herbatę i próbowałam bigos, jak go gotowałam..
masakra, strasznie mało zjadłam, ale wogole nawet kurcze nie kojarzyłam że nic nie jadłam...taka zabiegana byłam..
Wstałam dość późno...przygotowałam córci śniadanko, poźniej mężowi i poszłam do kosmetyczki..wróciłam po 1,5 godz. z miasta i zaczełam szykować bigos na święta i piekliśmy pierniczki jeszcze , bo te co ostatnio piekłam to mąż polowe zjadł...wiec dzisiaj dopiekliśmy...i tak mi zeszło kolejne kilka godz...i pozniej pojechalismy do znajomych, gdzie właśnie tą drugą kawe wypiłam...
Miałam sie zważyć dzisiaj...ale z tego wszystkiego zapomniałam to zrobić...
Ide, spróbuje może pocwiczyc...jakos mi sie nie chce...ale może jak zaczne to sie rozkręce...
pozdrawiam