I to dosłownie. Zaczęło się niewinnie od bólu gardła rano, no i proszę całkiem się rozłożyłam. Zaraziłam się od mojej córci i tak obie pociągamy. Ja to pół biedy, ale mała (niecałe 3 lata) to nie da sobie nic zrobić ani kropli zaaplikować, nerwówka przy piciu syropów. Ręce opadają, płacz i lament, aż się serce kraja, no ale przecież trzeba. Mamy weekend na doleczenie, mam nadzieję, że będzie lepiej.
Czy u Was - pytanie do mam małych dzieci- występuje coś takiego , jak wyparcie roli taty w bieżących czynnościach? Moja córcia nie pozwala mojemu mężowi pomóc sobie przy codziennych sprawach typu mycie zębów, ubieranie - wszystko musi mama, z mamą. Nie wspominając , że się go prawie wcale nie słucha. Teraz jak jest chora, to swoją drogą nie odstępuje mnie na krok i jestem "zmuszona" do leżenia z nią pół dnia na łóżku. Jak tylko odejdę płacz. Widzę , że mąż to jakoś znosi, ale przykro mu z tego powodu. Nie wiem, czy to objaw buntu dwulatka?
Moja dieta w tym tygodniu została w połowie zawieszona, bo raz że nie mam apetytu, dwa chyba mi się żołądek skurczył, bo połową porcji się najadam. Waga jest mniej więcej na poziomie oczekiwań na tym etapie, choć żałuję , że nie mam teraz możliwości ćwiczeń. Miałam taki opór , żeby się przemóc, a jak się wkręciłam to nie mam jak tego zrobić.
Eh szkoda gadać.
bezliku
12 listopada 2010, 22:18powodzenia w dietce i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. ! : )
kotka.zabrze
12 listopada 2010, 22:17Życzę szybkiego powrotu do zdrowia...mój syn też jest chory, ma anginę ...ale to już gimnazjalista...pamiętam jak był mały ,tez miałam problemy z aplikacją lekarstw...