jak to jest, że żeby stracić kilogram to trzeba tygodnia diety, ćwiczeń i wyrzeczeń mniejszych lub większych, a żeby zyskać kilogram wystarczą 2 dni i trochę ciasta? no bo właśnie dodatkowy kilogram dostałam w prezencie od wielkanocnego króliczka...naprawdę nie jadłam dużo, ale najpierw był sernik teściowej, potem piernik, potem keks...i tak oto właśnie kilogram wrócił niczym bumerang, ale nic to, wczoraj byłam godzinkę na basenie żeby go zwalczyć, a dziś idę pierwszy raz na owe rowerki w wodzie...mam nadzieję na sobotnim ważeniu stracić to, co zajączek mi podarował, pocieszam się jeszcze dodatkowo tym, że jestem przed okresem więc może jeszcze to pomogło mojej wadze wzrosnąć, ale nie po to tyle walczyłam, żeby się teraz poddać!!!! a co
Momoka
7 kwietnia 2010, 21:36właśnie tak to już jest.... waga niestety szybciej rośnie niż spada.... o ironio.... ale taki szybki wzrost wagi szybko się gubi, więc przejmować nie ma się czym, tylko trzeba nadal walczyć.... :) Pozdrawiam :)
migotka69
7 kwietnia 2010, 10:04na basenie
Sserek
7 kwietnia 2010, 09:517tys. łatwiej uzyskać jako nadwyżkę niż spalić :P Chociaż dla mnie te 7tys. to i tak trochę naciągane. Nie sprawdza się.
Malwinka1666
7 kwietnia 2010, 09:41Też sie zastanawiam...