Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No i po świątecznym lenistwie...


chociaż u mnie jeszcze nie do końca bo od pracy w szkole mam jeszcze wolne aż do 2 stycznia, więc mogę pozwolić sobie na późne wstawanie. Najfajniejsze są te chwile, które mogę spędzić na leniwym snuciu się po domu a nie biegu z lekką zadyszką, że muszę już pędzić bo się spieszę i nie mam czasu na nic.
Tak przyjemnie zatrzymać się przy świecącej choince, z książką na kanapie i pachnącą kawą na stoliku. Pomyśleć, pomarzyć po prostu odpocząć.

Po świąteczny bilans:
Niestety waga nie zmalała, ale też nie wzrosła
Pilnowałam aby nie jeść za dużo słodyczy i ciasteczek - nadrabiałam owocami i sałatkami.
Chociaż nie mogłam się oprzeć dwóm kawałkom szarlotki i racuszkom babcinym...bo pyszne jak cholercia.

Mój Łoś kusił mnie co rano kawką do łóżeczka i ciasteczkiem do kawki, ale nie dałam się - kawki owszem nie odmówiłam a ciasteczko zostawiłam dla Niego.
Teraz już niestety zostałam sama i nie ma problemu jeść ciacho czy nie - bo jasne, że NIE.

W święta zaliczyliśmy długie popołudniowe spacery (po 2 godz każdy) wiec pewnie dzięki temu mimo pozwalaniu sobie na więcej niż powinnam waga nie okazałą się taka zła aby wskazać więcej kg.

Dziś już zaliczyłam 30 min orbitreka, a mam w planach jeszcze godzinkę.
Dam radę, bo tak jak wy nie lubię DZIADA.
I za pół roku chciałabym wreszcie napisać, że mi też się nareszcie udało.

  • helawopalach

    helawopalach

    27 grudnia 2010, 14:44

    ale on mnie jak najbardziej.... hmmmm - muszę być bardziej asertywna, bo się nigdy nie odczepi hehehehe - buziaki :-*