Luty - miesiąc przełomowy, córcia w tym miesięcy kończy 5 miesięcy, a ja nadal borykam się z nadprogramowymi kilogramami. Uwierzcie, jest mi o tyle ciężko, bo zawsze byłam szczupła, żeby nie powiedzieć przesadnie chuda. Mierzę 180cm, a moja waga wahała sie między 62 a 65 kg. Jadłam dużo, bardzo dużo, potrafiłam zjeść na raz pół pizzy familijnej, a i tak waga nie drgnęła nigdy, po jakimś czasie jednak zaczęły pojawiać się dodatkowe kilogramy, ale wyglądałam dobrze - zdrowo, osiągnęłam wagę 75 kg, następnie zaszłam w upragnioną ciąże, wtedy też sobie nie odmawiałam niczego, ale nie zdawałam sobie sprawy, że mój metabolizm zmienił się aż tak bardzo. Odbiło się to na mojej wadze, w dzień przed porodem ważyłam 101 kg. (!) Dwa miesiące później waga pokazywała 83 kg, ale ani ciało nie te, ani waga nie odpowiednia. W końcu dojrzałam do momentu, kiedy wiem, że muszę zrobić coś ze swoim ciałem, zrobię to za wszelka cenę, dla męża, dla córeczki, ale przede wszystkim dla samej siebie. Trzymajcie kciuki ;)