Hej!
Nowy miesiąc, nowe możliwości, może znajdę nową dawkę motywacji.
Kręcę się jak w jakimś pierdzielonym kołowrotku, co sobie schudnę, to zaraz przytyję, żeby znowu wracać do diety i ćwiczeń.
Ehh durna ja.
Na uczelni galimatias, zaczynam szukać pracy zawodowej, a doktorat będę ciągnąć dalej eksternistycznie. Weekendy zawalone, w tym semestrze w technikum farmaceutycznym zajęcia od 8-19.30 i tak weekend w weekend, plus jeszcze kilka piątków od 16-20, ale nie ma co narzekać, sama tego chciałam.
Dom opanowały wirusy, najpierw Młody, teraz Mąż dobrze, że ja jeszcze na chodzie.
Od wczoraj powrót z podkulonym ogonem do zasad DPM.
Wieczorem zaliczyłam Sprint z programu LesMills - interwałowe ćwiczenia na rowerach stacjonarnych. Motywująca instruktorka z zajęć na zajęcia wytrzymałość się poprawia. Może uda się trochę spalić.
Wróciłam do wyzwania przysiadowego od niedzieli.
Mąż zmotywował, bo stwierdził, że tyłek oklapł, a robił się już lepszy.
Cóż... Każda motywacja dobra.
Dzisiaj w planach też ćwiczenia cardio i też na rowerach. Program trochę dłuższy i bardziej zróżnicowany - RMP LesMills, gdyby ktoś był zainteresowany.
Menu:
Śniadanie: owsianka czekoladowa na wodzie, szkl.ananasa
II śniadanie: grejpfrut
Obiad: makaron gryczany z mielonym kurczakiem i pomidorami, 2 gruszki
Przekąska: pomidor, gruszka
Kolacja: nie wiem jeszcze (białka+ziarna)
Trzymajcie się dzielnie,
Kacha
diuna84
4 października 2017, 13:30na 100 % jak będę mieć powierzchnie użytkową większą ---> kupuję taki rower !
cyganeczka01
3 października 2017, 14:46gratulację piękne wyniki:)Powodzenia do zrzucania kolejnych:)