Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
​Co zrobić, aby nie było upadków?


1. Wkurzyć się na męża, bo wydaje ci się, że jesteś brzydsza od innych i już mu się tak nie podobasz, chociaż wcale ci tego nie mówi. Zrobić to dla niego....

2. Zrobić to dla siebie? Abym lepiej się czuła, aby kolana nie bolały przy schodzeniu ze schodów, klękaniu, aby nie sapać po krótkim podbiegnięciu do autobusu.

Nie wiem co zrobić, jak przekotłować swoją głowę aby zaczęła myśleć inaczej, aby nie jeść dla samego jedzenia, z nerwów, aby na chwilkę było lepiej...

Nie mam ani recepty, ani pomysłu, ale wiem jedno, jeżeli moja wola nie powie : STOP, to nikt za mnie tego nie zrobi...

Mąż uwielbia jeść słodycze wieczorem, jego brzuszek rośnie.. Nie potrafi mnie wspierać, może jak ja mu pokażę, jak się o swoją szczupłą żonę zrobi trochę zazdrosny to może weźmie się za siebie?

Mam drugi udany dzień. Dzisiaj 60 min na rowerku.

Śniadanie: razowy chlebek z wędliną i ogórkiem

II śniadanie: pomarańcza, orzechy nerkowca

Obiad: Kurczak gotowany z surówką z pekinki i marchewki

Podwieczorek: orzechy nerkowca i 2 ciastka:)

Kolacja: już trochę późno i już dam sobie spokój. Zapiję wodą...:)

Może wytrzymam tym razem tydzień?

Ważę się w środę, jak wytrzymam:)