Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Irytująca teściowa i szalony poranek...



Dzień 3/120:
Śniadanie: płatki z mlekiem
II śniadanie: latte
Obiad: 2 chochle zupy brokułowej
Podwieczorek: 2 kawałki ciasta
Kolacja: leczo
Kalorii: nie chcę wiedzieć
Waga: 67,0kg

Dzisiejszy dzień nie miał nic wspólnego z dietą. Rano zaspałam, wiec w biegu dojadłam płatki po córce, później w pędzie ubrałam dzieci i odwiozłam do teściów. Odstawiłam auto do warsztatu, a sama musiałam tłuc się dziś autobusem. Na 12 byłam umówiona w sądzie na spotkanie, ale że miałam pół godziny w zapasie (autobus wyjątkowo punktualnie jechał) poszłam na kawę. Kiedy dotarłam do sądu okazało się że to nie ten budynek i musiałam biec ze 2 kilometry do drugiego  w szpilkach żeby zdążyć. Jak przyjechałam po dzieci to jeszcze musiałam znieść fochy teściowej, bo starsza córka chciała zostać u niej na noc, a moja teściowa zamiast mi powiedzieć że nie, bo jest zmęczona i chce odpocząć to strzeliła focha. Ja naprawdę cierpliwie znoszę jej humory, rozumiem że menopauza zbliża się wielkimi krokami i ma prawo miewać takie nastroje, ale irytuje mnie że jak coś jest nie tak, coś się jej nie podoba to nie potrafi mi tego powiedzieć w prost tylko stroi fochy i obrabia mi dupę na boku. Naprawdę bardzo ja lubię, cenie jej uwagi i liczę się z jej zdaniem, ale takie zachowanie wobec mnie psuje nasze relacje i ja kiedyś mogę nie wytrzymać i powiedzieć coś niemiłego...