Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Miesiąc w trójkę i jakieś 13 kilo za nami :)


Co do spadków to kolejny nie będzie tak spektakularny bo 2 raz nie urodzę a standarwo nie mogę odchudzać się bo karmie piersią... Waga bardzo powoli spada a ja nadal mam problemy z "dwujeczką"... Moja waga powoli w dół ale za to moja córka glopuje i waży już 4600g (urodziła się z wagą 3580 a ze szpitala wypuścili nas z waga 3280) :) 

Nie wiem czemu ktoś nie walnął mnie w łeb jak mówiłam o bieganiu od września bo przecież w takimi cycami to nie była by przyjemność  a wielki ból ale za to może odkurze rowerek stacjonarny jak tylko wyjdą mi ostatnie szwy bo niestety nadal się męczę z tymi w środku... 

Wczoraj byliśmy z Olą w poradni "bioderkowej" i dzięki Bogu wsio jest Oki i nie musimy tam już jechać... Z ciekawostek to badał moja córkę lekarz do którego jeździła moja mama że mną jak byłam niemowlakiem - facet nawet dobrze trzyma się ;p

W związku z tym że Olga załapała jakiś kaszel i miałam wrażenie że pokasluje od razu zaliczyłam pediatrę na wszelki wypadek... Osłuchowo jest ok zatem kaszalek to powód że się dławi np tym co z nosa zleci... Co do noska to dostaliśmy zalecenie kupna inhalatora o robimy zabiegi razem z zakrapianem noska i już dziś mam wrażenie że jest lepiej, poza tym mieliśmy problem z baczkami i napięty brzusiem więc dostaliśmy jeszcze krople na nietolerancje laktozy i bable w brzuchu i też widzę mega poprawę... Przede wszystkim Ola jest spokojniejszy.  Z kąpielami robimy poprawę ale cały blok nadal wie kiedy mam dzień wanienkowy :p

Nie powinnam narzekać na księżniczkę ale czasem daje mi popalić :)

PISZE Z TELEFONU WIĘC WYBACZCIE BŁĘDY I LITERÓWKI :)