Ojojoj, znowu poległam, oczywiście na polu dietkowym i oczywiście w weekend. Było u nas dużo znajomych, dużo dobrego jedzonka, troszkę za dużo alkoholu. Było super, przyjemnie, no ale ..... diety żadnej, a nawet zostało zarejestrowane przeze mnie obżarstwo.
WSTYD Kaśka, co ty robisz!!!! Dzisiaj z podkulonym ogonem wracam do walki z moimi grzechami i z mrówkami, które włażą przez garaż do domu i oblegają już kuchnię.
czasik
9 czerwca 2008, 23:13Oj tak, te nieszczęsne weekendy... Pogoda piękna, grille rozpalone, miłe towarzystwo i kalorie same lecą nie tam gdzie trzeba. A i w pracy ciągle chce się jeść. Już sama nie wiem co wymyślać na sycące i mało kaloryczne jedzonka do biura. Ile można chrupać muesli albo jeść pomidory z mozarellą?
leszczyna5
9 czerwca 2008, 22:17http://www.ratujmaluchy.pl/ tylko do 15 czerwca
rubi06
9 czerwca 2008, 12:49No to wracaj szybciutko na właściwe tory ;)) I tak trzymaj - jak się zdarzy imprezka to kolejny dzień już na pewno musi być dietkowo :D Pozdrawiam:)