Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
w sobotę zebraliśmy się u D. w domu...

i balowaliśmy do popołudnia niedzielnego... poznałam dwie nowe osoby, Leszka i Renatę. a!!! i Marka, kucharza bez szkoły co to świetnie gotuje!!! czyli trzy osoby... tak w ogóle to ode mnie zaczęła się ta impreza, bo umiejętnie wprosiłam się do D. bez jego wiedzy, ale za to jego współlokator zaprosi mnie na wieczór, wiec nie odmówiłam, ale to było bardziej skomplikowane niż to wyraziłam słowami.... dużo bardziej... 
zagrałam już z samego rana, zaraz po pracy, gdy czekałam na autobus, zadzwoniłam do W. pytając czy zrobimy jakiegoś grilla, bo D. coś wspomniał o dyskotece ale mnie nie stać, i takie tam.... wiec W. stwierdził, że pogada z D. i najprawdopodobniej zrobimy grilla u nich na balkonie. ok, powiedziałam, po czym pożegnaliśmy się, mówiąc, że W. zadzwoni pod wieczór...  przyjechałam do domu, zrobiłam sobie kawę i wzięłam się za paznokcie... manikiur i pedikiur trwający ponad trzy godziny... paznokcie, piety, krem nawilżający, skórki, jednym słowem perfekcja. no i tak przyszła godzina szósta, więc dałam dwa sygnały na numer W., po czym zadzwoniłam pytając czy ustalił już coś na wieczór, a ze słuchawki usłyszałam obcy głos informujący mnie po grecku, że W. wyszedł do sklepu po piwo i że obcy głos przekaże mu, że ma oddzwonić jak wróci... no dobrze. wypiłam kawę, zrobiłam trochę bałaganu i porządku w domu, po czym wreszcie zadzwonił W. mówiąc, że jednak zrobimy grilla i żebym już przyjeżdżała, że czeka na mnie. wiec szybko za torebkę, strój kąpielowy do niej, okulary na nos i w drogę. autobus jechał całą godzinę...  w sobotę nie dosyć ze się spóźniają to jeszcze jadą jak ślimaki.... W. przyszedł po mnie na przystanek. u niego w domu jeszcze nikogo nie było. D. spał zmęczony po pracy i po piątkowej imprezce. zaszyliśmy się w pokoju W. , mielone wpadły na grilla elektrycznego na balkonie, dyskusja potoczyła się swoją drogą. D. obudził się krzątał się raz po kuchni innym razem po korytarzu, a my w pokoju przy laptopie dyskutowaliśmy sobie... motorkiem przyjechali L i R, i wtedy zaczęła się mini imprezka w pokoju W., ale że było gorąco, a D. ma jednak serce, to zaprosił nas wszystkich do swojego pokoju, gdzie ma klimatyzację. przyszedł ich kolega co to wprosił się na mieszkanie, bo miał kłopoty, no i już byliśmy w komplecie. zaznaczę, że nic a nic nie wypiłam... a poszły trzy butelki wódki...  z sokiem pomarańczowym o zapachu czekoladowym... w niedzielę wstaliśmy około 11:00 i pojechaliśmy na nową plażę, na której nie byłam jeszcze, ale teraz będę tam częstym gościem. plaza niepodobna do żadnej innej... przynajmniej w pobliżu Pireusu....piasek, drobniutki piasek.... czysta cieplutka woda... wchodzisz do morza i co najmniej pięćdziesiąt metrów idziesz i masz wody po kolana... miękkie piaszczyste dno.... cudna sprawa.... jakby ktoś chciał tam jechać, to tramwajem na przedostatni przystanek na Wulę.... główne wejście prowadzi na płatną plażę, ale jest wejście zaraz obok, niepilnowane, którędy wchodzi się bez opłaty wprost do raju... normalnie Hawaje w Grecji!!! wypłynęliśmy z W. i z L. daleko. nurkowali i znaleźli kilka pięknych muszelek. najlepsza z nich to rozgwiazda. a w ogóle to super jest pływać na głębokiej wodzie. uwielbiam pływać. 
na koniec dodam jedno zdanie :  "Kalina, proszę, zostań moją kochanką, dziewczyną, kobietą, jak chcesz nazwij to, ale bądź ze mną." 
  • flosona

    flosona

    2 sierpnia 2010, 21:19

    wow. ta plaża to chyba naprawdę magiczne miejsce... i takie wyznania? ciekawe jaka odpowiedź padła :) hmmm czy może Pan jeszcze nie dostał odpowiedzi? pozdrawiam!

  • Rozumiee

    Rozumiee

    2 sierpnia 2010, 19:43

    no to jak zostałaś jego kochanką? :) ściskam gorąco! :))

  • ankab45

    ankab45

    2 sierpnia 2010, 17:14

    NO NO jA TEŻ JESTEM CIEKAWA CIĄGU DALSZEGO.....

  • halis81

    halis81

    2 sierpnia 2010, 13:13

    Heheh , świetne słowa :D A właśnie czyje ? ;) jeśli to nie tajemnica, choć pewnie niedługo sami przeczytamy w pamiętniczku ;D Pozdrawiam :)