byłam rano w pracy, zarobiłam ledwie 22 euro, wracając do domu, wstąpiłam do supermarketu, spotkałam panią psycholog przy stoisku z pomarańczami, później wróciłam do domu i jak się wyłożyłam, szok... temperatura skoczyła do zenitu. o 17 wzięłam chatkę Puchatka i poszłam do pani psycholog na wizytę. co ja się dzisiaj napłakałam... ja naprawdę nie mam już siły... kupiłam Depon przeciwgorączkowy, wzięłam dwa na raz, ale jeszcze za wcześnie na rezultaty. aż ślina mnie piecze taka gorąca jestem. jutro może po południu popracuję, ale póki co odwalano mi sobotnią dniówkę, przez co przysporzyli mi więcej problemów do kolekcji. jak ja to wszystko mam wytrzymać?
Nadia0088
28 stycznia 2011, 13:22pospij sobie wygrzej sie i jutro bedziesz jak nowonarodzona!
paulinar1989
28 stycznia 2011, 02:21Biedna, trzymaj sie. Rzeczywiscie masz ciezko z ta praca ;( A nie myslalas o tym, zeby wrocic do Polski? A moze w innym kraju sporbowac? W Holandii np. za prace sezonowe dobrze placa.. Wierze, ze jeszcze sie usmiechniesz, kiedys spojrzysz w przeszlosc i powiesz sobie, ze wytrwalas. Najwazniejsze, ze sie nie poddajesz.