Ponad godzinę temu wyprawiłam moje starsze dziecko na studia. Trochę przykro, zobaczymy się dopiero za miesiąc:(.
Ale żeby nie popaść w apatie poćwiczyłam sobie, troszkę zmęczenia i jest mi lepiej, poczekam, aż da mi znać czy dojechała i pójdę spać.
Pogoda u nas straszna pada deszcz i jest zimno. Coś czuję, ze po dzisiejszych ćwiczeniach jutro będę wiedziała, że mam plecy, łopatki i ramiona. Po tych pierwszych do dziś wiem, że posiadam łydki:).
Zadzwonię za raz do brata i pochwalę się mu, że zaczęłam ćwiczyć, a w wakacje jak pójdziemy z mężem na rowery bez trudu pokonam całkiem nie małą górkę. Może uda nam się nawet pojechać do pewnej miejscowości oddalonej od nas około 40 km w jedną stronę.
Pozdrawiam Kamila
Ps; dziś pofolgowałam z kaloriami na obiad, jedliśmy pierogi ze szpinakiem i serem pleśniowym, fetą. Niebo w gębie.