Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Koniec to nowy początek


No cóż... skończyłam z oszukiwaniem samej siebie i zyskałam nowe postanowienia. Pierwszym z nich jest codzienne opisywanie własnych odczuć związanych z odżywaniem i całą otoczką. Zauważyłam, że często wstydzę się swoich zachowań, a pamiętnik będzie bezbolesnym sposobem na przełamanie się i - w najbliższej przyszłości - nabycie umiejętności bycia szczerą wobec siebie i świata. Jestem naprawdę zdeterminowana.

Co więcej, wracam do podstaw dzięki rozmowie z Panią Dietetyk. Obowiązuje mnie zasada jednej rzeczy na raz - ponieważ już sama zgubiłam się w nadmiarze celów i postanowień.

Więc tak.

Element fizyczny: brzuch - oddaję całą uwagę. Skrupulatnie obserwuję swój brzuch (żołądek), wszelkie oznaki dobrego/złego samopoczucia, co na niego wpływa. Ćwiczę więcej na tę partię mięśni. Robię zdjęcia dla porównania efektów.

Element psychiczny: relaks. Wieczorem wymyślam relaksującą czynność na następny dzień i choćby się paliło, to znajduję 10 minut dla siebie - choćby na poleżenie i nic nie robienie.

Na razie wystarczy.

Jak z moim samopoczuciem dzisiaj? Po "słabym" maratonie zumby i ogólnym zmęczeniu, wchłonęłam dużo jedzenia. Było to wg planu diety, jednak w za dużych proporcjach. Potem dla "poprawy humoru" pozwoliłam sobie na popcorn i to nie była dobra decyzja. Poczułam niemiłe kłucie w żołądku i wkurzyłam samą siebie swoim zachowaniem.

Nie mniej jednak przespałam się. odpoczęłam i zabrałam się za rzeczy, które odkładałam na później. Potem krótki relaks przy książce. Jestem jak nowo narodzona. Czuję się dobrze, naprawdę!

Ach, rozgadana jak zawsze! Ale to co - potrzebuję się "wypisać".

Pokażę Wam, że się DA, trzeba tylko UWIERZYĆ.

Kama