Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po weekendzie:-(((


W weekend byłam w Jantarze nad morzem, pogoda była ok. w sobote raz świeciło słoneczko, raz zachodziło za chmury, był spory wiatr i pojawiał sie problem z osłonieniem się od niego (brak parawanu). Co prawda nie dopiekłam się tak jak planowałam bo jednak slonca było za mało, ale za to przyjemnie było posiedzieć na plaży i poleniuchować. Niestety z moim dietkowaniem było koszmarnie, rybka, frytki, lody spore kalorie... W poniedziałek weszłam na wagę i się przeraziłam dlatego nic nie pisałam, bo nie było czym sie chwalic. Dzisiaj sprawdziłam jeszcze raz wagę bo normalnym dniu jedzenia wczoraj i mozna powiedzieć że jest prawie ok.?!
No tak przez ostatni miesiąc troszkę sobie pozwoliłam na troche jedzenia i dogadzania, na szczęście udało mi się jeszcze zrzucic 3kg, ale to stanowczo za mało, dlatego od dzisiaj dietka Vitalii. Bedzie trochę łatwiej, bo mąż również podjął się tego wyzwania. Dzisiaj jak mu przygotowałam posiłki to się trochę zdziwił, mówi do mnie: "i ja mam się tym najeść???, jedna kromka chleba, trochę arbuza?? a co z obiadem?" Mówię, do niego że na obiad będzie rybka z surówką i chlebkiem, a on "jak to nie będzie ziemniaków??" I jak tu się z nim odchudzać, cały czas marudzi. Powiedziałam mu, będziesz głodny pij wodę, wypełni Ci żołądek i nie będzie się chciało jeść". Oczywiście jego racje żywieniowe zwiększyłam w stosunku do swoich, ale jemu cały czas mało, ciekawe czy wytrwa hi hi hi. Trzymam za niego kciuki, bo zrobił się z niego mały "wieloryb".
Po tym wekkendzie nad morzem mam kilka fotek, jak tylko uda mi się je tutaj wrzucić, to się pochwalę, moze jutro.