Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
szczyty zdobyte


Dzień 73

Wróciłam z górskiej wyprawy. Byliśmy 3 dni w Dolinie Chochołowskiej...cudownie!!! Pogoda dopisała, schronisko super i ekipa bombowa! Słońce, śnieg, rwące potoki, polanki usiane krokusami, widoki zapierające dech w piersiach. Jako nowicjusz zdobyłam trzy szczyty:

Grześ  1653 m n.p.m.,
Rakoń 1879 m n.p.m.,
Wołowiec 2064 m n.p.m.

Jestem z siebie dumna, taki wysiłek jest fantastyczny. Wrócilismy wczoraj, zmęczenie nie opuszcza, kolana trochę siadły a łydki mam napompowane jak zawodnik MMA, no i waga nieco wyższa...ale nie bedę sie tym przjemować, robię swoje. Na wyjeździe dwa dni zaliczyłam biegania, wieczorne i poranne no i całodniowe wyprawy. Pierwszy dzień szlak papieski 4h marszu, drugi dzień Grześ, Rakoń, Wołowiec od 9.00 do 18.00.  W górach śnieg po kolana, zejście z Rakonia zaliczyliśmy zjazdem na czymkolwiek po śniegu ze stromego zbocza...zejście zajmowało zbyt duzo czasu a kolanka były na granicy wytrzymałości...no to była jazda!!!! Póżniej zejście w śniegu i wodzie, przemoczeni do suchej nitki, spaleni przez słońce, wyczerpani...ale szczęśliwy. Kuzynka spuchła od słońca, mnie kolano wykręciło na drugą stronę ale od naszego wuja przewodnika, zdobywcy prawie wszystkich szczytów polskich Tatr - otrzymałam za taką formę gratulacje ...już w planach następny wyjazd,tym razem w Tatry Wysokie i wspinaczka z łańcuchami.Co do diety to starałam się jeść regularnie to co można zjeść z plecaka, czyli rybki z puszki, paprykarze, batoniki musli. Pozwoliłam sobie jednego dnia na nagrodę za zdobycie Wołowca, na piwko z sokiem a na pożegnanie przed zejściem ze schroniska ok 6km wsunęłam przysmak chochołowski czyli szarlotkę z bitą śietaną i sosem jagodowym

Rodzinka z którą byliśmy dostrzegła efekty mojej pracy nad figurą- jest różnica także było mi miło. Trochę ta waga mnie irytuje ale obiecałam, że przjmować się nie będę tylko robię swoje

Dzisiaj w planach bieganie - chociaż łydki ciągna bardzo no i butki się jeszcze suszą no i oczywiście skalpel. Jak z biegów nic nie wyjdzie to zrobię cardio z Mel B. Jak mąż skończy robienie filmiku to wrzucę fotki z eskapady.

  • Lekkaprzesada

    Lekkaprzesada

    4 maja 2013, 22:27

    Hej! Super wyniki widzę!!!! Ja to dno :/, ale powracaaaam :)

  • motylek278

    motylek278

    3 maja 2013, 21:25

    Kochana Karolinko....jak ja Ci zazdroszczę tego wypadu.Wagą się nie przejmuj...sama mówisz że spuchłaś od chodzenia więc jak zejdzie to i waga spadnie.Pozdrawiam.Buziaki*)