Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Takie nic, ale do przodu


Wczoraj zaczęła mi się miesiączka, ale ja oczywiście i tak wskoczyłam na wagę. I co? Szok. Bo 96kg. Myślałam, że przytyję, bo nie dość, że jem więcej - staram się dobijać do tych 2000kcal, chociaż powiem Wam, że jedząc dużo warzyw i owoców to wcale nie jest takie łatwe i czasami muszę dokładać coś jeszcze, żeby tyle kcal było - to jeszcze ten okres, a tu proszę. Ale paska nie zmieniam, zważę się ponownie za tydzien i tyle ile waga pokażę zanotuję :)

Dietkuję sobie, jak mi się wydaje, dosyć grzecznie. Raz lepiej, raz gorzej, ale ogólnie jest na plus. Chodzę najedzona, bo jem średnio co 2.5h, dodatkowo ściągnęłam jakąś aplikację, która liczy mi kroki, za cel ustawiłam sobie 10tys i codziennie udaje mi się tyle zrobić, więc jest w porządku. Dzisiejszy dzień zaczęłam wcześnie, bo o 4.30 i prawie musiałam się zmuszać do jedzenia - nienawidzę śniadań, naprawdę. 

Dzisiejsze Menu: 

śniadanie: serek wiejski z miodem, pestkami słonecznika, płatkami migdałów i bananem, kawa z mlekiem

2 śniadanie: 2 kromki chleba wieloziarnistego z szynką z indyka oraz całą górą ogórków, woda, herbata

3 śniadanie(nie wiem jak to nazwać, bo obiad jem późno, więc tak wypada): brzoskwinia, domowe ciastka z bakaliami, woda, herbata

+ maślanka 

Obiad: makaron pełnoziarnisty z sosem brokułowym, herbata, woda

Na kolację planuję omleta z pieczarkami, szynką, pomidorem i może odrobiną fety. 

A teraz zmykam. Ćwiczenia same się nie zrobią:D

  • behealthy

    behealthy

    26 lipca 2016, 08:49

    Podoba mi się Twoje jedzonko :) Brzmi naprawdę pysznie :)

  • ingrid83

    ingrid83

    25 lipca 2016, 17:57

    uwazaj z cwiczeniami jak masz @..calkiem fajne menu :) ja kiedys tez sie nie moglam przelamac do jedzenia sniadan, teraz juz lepiej :)