Niby od 22 stycznia, kiedy to wszystko się zaczęło osiągnęłam już dużo. Poprawiła się kondycja, zmienia się sylwetka, ale zdarzają się też momenty zawahania, spadku wiary i oto nadszedł jeden z tych właśnie momentów. Zaczynam już wpadać w panikę, że nigdy nie uda mi się schudnąć do tych 50 kg a nie powinno tak być, nie chcę popadać w paranoję. Staram powtarzać sobie, że moje BMI jest prawidłowe, że tak naprawdę nie mam nadwagi i dlatego tak powoli lecą kg. Nie mniej jednak jest mi smutno z powodu tego wszystkiego.
Wczoraj mąż namówił mnie na pizzę, nie miałam ochoty, ale nie chciałam mu robić przykrości więc poszliśmy. Zjadłam trochę i wiecie co? Nie smakowała mi, to było takie wmuszanie w siebie jedzenia i zostałam za to ukarana. Nie spałam pół nocy i 3 razy spotkałam się z wc. Jakiś koszmar normalnie.
Dziś rano zrobiłam swój pierwszy Killer, to dopiero było coś. Setki myśli przelatywało mi przez głowę, w uszach huczało. Myślałam tylko "oddychaj oddychaj" i "jak ja jej nie lubię" "dam radę dam radę" "halo co to ma być, przecież nie jestem początkująca" i tak dalej. W sumie to zaskoczyłam swoje ciało i myślę, że wyjdzie mu to na dobre.
I jeszcze jedna sprawa, ostatnio wg nie mam apetytu. Mogłabym nie jeść całymi dniami. Mogłabym spokojnie zjeść śniadanie i obiad i by mi wystarczyło.
Wniosek jest jeden. Jestem dziwna i muszę się z tym pogodzić, ale nie przestanę walczyć o swoje ciało.
Bo chcę wyglądać tak:

mona26r1
4 maja 2013, 12:39Ty dziwna istoto Ty, nie wchodź na tą głupią wagę, bo Ci robi sieczkę z mózgu! Też właśnie jestem po Killerze, więc tak naprawdę pisze teraz do Ciebie mój wyzionięty duch ;p