Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Obiad u babci


Wczoraj byłam z wizytą u mojej kochanej Babci :) Chyba domyślacie się jak to się skończyło?

- za chuda jesteś

- nic nie jesz

- zima idzie, będzie ci zimno

- pochorujesz się, bo masz odporność słabą

- niedługo znikniesz


Babcie takie są. Na nic moje tłumaczenia, że do zdrowej wagi to jeszcze z 15 kilo, że teraz już czuję się lepiej, ale chciałabym jeszcze lepiej. 

Koniec końców wcisnęła we mnie pączka... Prawdopodobnie był to najlepszy pączek świata i nic a nic nie żałuję, że wciągnęłam go nosem. No może trochę żałuję, bo brzuch boli mnie jeszcze teraz... Czy przytyję od tego tysiące kilo? Pewnie tak. Roztyję się i dobiję do setki, ale spokój ducha Babci najważniejszy. Może spać spokojnie.

Tydzień zapowiada się na udany (przynajmniej taką mam nadzieję). Oby tylko przetrwać  w pracy i do przodu.