Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 48... Staję na nogi. I twardo patrzę na
świat.


Witajcie :*!!!

Muszę Wam powiedzieć że troszkę se odpuściłam z dietą... Rano wstawałam jadłam śniadanie potem po ok 3h jadłam drugie i potem obiad. A na zakończenie dnia coś słodkiego...

 

Jutro wraca mój mąż. Będzie wieczorem więc muszę zrobić im obiadek. Ogarnąc domek spotkać się z przyjaciółką bo w sobotę jedzie do Angli już i tak będzie jutro wszystko na szybko.

No ale brzuszki i naciąganie mięśni dalej jest, dużo też chodzę... Ale nie czuję żeby moja waga spadała... Ja tak naprawdę to się nie dziwię. No cóż bywa i tak..

 

Do zobaczenia :*!





PS. A to coś dla cierpiących lub rozdartych ! :*

  • terapia

    terapia

    19 lipca 2013, 11:32

    Czasem każdy może sobie pozwolić na coś słodkiego, ciesz się czasem z mężem. :-)