Jak w tytule... Miałam postanowienie pisać w miarę regularnie ale dni mi jakoś uciekają i nie mogę się zmobilizować. Jedyne co to czytam co tam u Was na bieżąco.
U mnie czas leci niesamowicie a z drugiej strony trochę się dłuży... Nie wiem jak to wyjaśnić. Obecnie mamy 31 tydzień i już widać i czuć, że zdecydowanie jestem w ciąży :D 1 czerwca byłam na kontroli i było 1,5 kg Antosia i wszystko ok :)
Jeszcze pracuję ale to już takie ostatnie dni. Nie ma kolegi w tym tygodniu, a na początku czerwca czułam się dobrze i po kontroli stwierdziłam że popracuję dopóki nie wróci z urlopu. Ale weekend dał mi w kość. Przytyłam przez 3 dni 4,5 kg (zaczęły się obrzęki i nie mogę się ich pozbyć) i wczoraj czułam się fatalnie. Byłam krótko w pracy i pojechałam do mamy do przychodni sprawdzić czy wszystko ok - bo czułam się średnio i pierwszy raz dosyć długo nie czułam Antosia (już zaczął w miarę regularnie się ruszać rano i wieczorem a tu w niedzielę wieczorem nie bardzo i wczoraj rano też nie) i o 13 byłam u mamy w przychodni u położnej ale na szczęście tętno w normie i się ruszał bo uciekał spod tej maszynki tylko czuć nie czułam (może przez obrzęk). Na szczęście po 20 zaczął się normalnie ruszać i dzisiaj z rana też jest aktywny uff...
Ale nadal jestem jakaś bez sił i chłopakom wysłałam smsa co mają robić i nie ruszyłam się z domu choć wstałam na 7. Nie wiem czy dzisiaj się zmobilizuję, chyba dopiero jutro ich zmobilizować swoją obecnością i doglądnąć co i jak przed długim weekendem a w poniedziałek wraca kolega to przekażę mu papiery i co i jak i chyba to będzie początek wolnego. Choć nie wiem jak się odnajdę. Tyle czasu bez konieczności wyjścia z domu. Trochę się boję. Bo psychicznie ostatnio kiepsko się czuję od jakiegoś czasu. Jakąś deprechę łapię, nudzę się trochę ale nie mam weny i motywacji żeby za coś się wziąć. I tak z jednej strony dni mi mijają a z drugiej w ciągu dni dłużą mi się godziny i nie wiem co mam ze sobą zrobić.
Kiepsko ten tydzień się zaczął bo nie dość, że obrzęk i waga skoczyła to kręgosłup lędźwiowy też daje o sobie znać. Zawsze miałam mocno skrzywiony a teraz ciąża tylko to pogłębia. I stopy mnie bolą a raczej pieką (myślę, że to obrzęk) i nie mam siły stać na nogach (chyba przez ciężar - obecnie 95 kg, zawsze ważyłam sporo ale nie aż tyle i chyba jeszcze się nie przyzwyczaiły do tego).
Z pozytywów pod koniec maja w końcu urządziliśmy pokoik/gabinet. Może nie pokoik dla dziecka bo Antoś będzie tam gdzie my ale pokoik na rzeczy dla dziecka :D plus gabinet dla męża bo papiery nadal przeważają. Miało być na weekend majowy ale ciężko było zmobilizować męża żeby wyniósł stare meble a potem przyniósł nowe (trwało to ze trzy tygodnie) ale jak już wniósł kartony z Ikei to w końcu sama złożyłam bo miałam dość czekania a ja bardzo lubię skręcać meble :D. Tylko na siedząco działałam głównie i jak już złożyłam to musiał je wnieść i ustawić na miejsce ale już nie miał wyboru bo przejść się nie dało :D Teraz tylko od jakiś 3 tygodni czekam na zawieszenie półki bo leży na komodzie póki co i czeka... Wyprawkę mam już prawie skompletowaną. Ubranka poprałam i poprasowałam. Kosmetyki dla mnie i maluszka też już są. Dzisiaj książeczki jeszcze zamówiłam. Fotelik samochodowy zamówiony ale jeszcze nie przyszedł. Łóżeczko turystyczne też już jest (do mamy i do teściów choć w sumie stwierdziłam, że jak się sprawdzi to zamówię drugi takie samo bo to 350 zł a wątpię że będzie nam się chciało wozić i składać, zwłaszcza że powinno być na jakieś 3 lata). Łóżeczko Kinderkraft JOY z akcesoriami - myślę, że spoko bo i przewijak i kojec dla starszego, dwa poziomy, kółka i bujak w jednym. Miałam problem ze złożeniem. Aż się z siebie samej śmiałam. Bo na filmiku 2 sekundy, w instrukcji tylko energicznie pociągnij aby usztywnić boki a ja ze 2 godziny się szarpałam i nie mogłam tego usztywnić. Jak już złożyłam bałam się składać. Dopiero po 2 dniach poczytałam w internecie opinie bo nie dawało mi to spokoju i się okazało, że nie można dna najpierw usztywnić i faktycznie rozłożyłam i złożyłam całość w 3 minutki. Brakuje nam tylko wózka i łóżeczka dostawnego do łóżka. Mieliśmy pożyczyć od szwagrów ale ostatnio patrzyłam co tam jest i łóżeczka nie znalazłam i myślę, że domówię (znalazłam takie za 300 zł) i wydaje się spoko (Lionelo Theo) bo nie chcę się dopominać bo mi głupio troszkę, zwłaszcza że wiem że chyba się starają o drugie. Wózek tylko pożyczymy - stoi na strychu gondola ze spacerówką (oglądałam w internecie i chyba fajny model wybrali - Bebetto Tito) i spróbujemy, przynajmniej będę wiedziała na co zwrócić uwagę jakbyśmy musieli coś kupić. A może się uda, że skorzystamy z gondoli zanim oni znów będą potrzebować a później kupimy już samą spacerówkę (same spacerówki składają się do mniejszych rozmiarów i są lżejsze i tańsze) i też będę wiedziała w praktyce na co zwracać uwagę.
13tego mam urodziny :) i z tej okazji namówiłam męża na wyjazd na długi weekend. Jedziemy koło Karpacza do domku ale zawsze trochę czasu razem spędzimy. Bo tak to ciągle praca, albo papiery po pracy albo zmęczony i śpi i samotna się czuję ostatnio. Psychicznie mnie to dobija a tak może trochę pobędziemy razem. Już się nie mogę doczekać. Mam tylko nadzieję, że odzyskam trochę siły do czwartku. No i po powrocie planuję spakować się do szpitala bo na wyjazd jeszcze kosmetyczkę i walizkę będę potrzebować.
To tyle. Ale się ze mnie wylało ale chyba tego mi było trzeba :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Janzja
9 czerwca 2020, 11:18Z tymi wszystkimi ustrojstwami zawsze tak jest i na początku trzeba się napocić, a potem się okazuje, że dwa ruchy i zrobione :). Dobrze, że wszystko dobrze, oby tak dalej i miłego wyjazdu :)
kasia.89
9 czerwca 2020, 12:11Dziękuję :)
KatarzynaXXL
9 czerwca 2020, 09:43Zazdroszczę..... Zdrówka dla Was❤️
kasia.89
9 czerwca 2020, 09:45Dziękuję Kasiu Asiu ❤️ Dla Ciebie też dużo zdrówka i dobrych dni ❤️