Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
taki sobie tydzień :-)


WItam Wszystkich

No i kolejny tydzień znowu minął i to aż za szybko. Niestety robi się coraz zimniej, nie chcę myśleć, co to będzie, gdy nadejdzie jesień, nie mówiąc (raczej pisząc) o zimie. Na szczęście w ten weekend było dość ładnie i oby taka pogoda trwała jak najdłużej.

Ćwiczeniowo plan wykonałam całkowicie, choć inaczej był rozłożony w tygodniu. Musiałam przesunąć sobie bieganie z środy na czwartek, bo miałam kolejną jazdę i wróciłam dość późno. W skutek tego w ostatni tydzień biegałam w poniedziałek, czwartek i piątek. Nie bardzo lubię biegać dzień po dniu, ale nie miałam wyjścia. W sumie była jeszcze sobota i niedziela, ale je przeważnie zostawiam wolne od ćwiczeń. Nieco mniejszy kilometraż mi wyszedł, ale to nic; ważne, że biegam i lubię to robić. Zostałam już przez wielu bliskich i znajomych nazwana "biegaczką". :) "Dywanówki" też ćwiczę, ale znów nieco je zmodyfikowałam, zeby nie ćwiczyć ciągle tego samego.

Dietowo też całkiem nieźle się trzymam. Ostatnio miałam straszną ochotę na gorzką czekoladę, więc co zrobiła mama? Kupiła mi ową czekoladę.:D Ale spokojnie, dawkuję ją sobie w rozsądnych ilosciach. Dodatkowo na dzisiejszą niedzielę znów musiałam "coś" upiec. Tym "czymś" były przepyszne mini serniczki z polewą z gorzkiej czekolady, przepis wyszperałam gdzieś w necie. Są one po prostu obłędne w smaku, za 2 tygodnie też je będę piec (tym razem podwójną porcję), bo przyjeżdża do nas bliska rodzinka. Wciągnęłam dziś 2 takie mini serniczki, 2 kostki czekolady gorzkiej i 2 rogaliki z jabłkami. To tyle z szaleńst dietetycznych, a raczej mało dietetycznych:)

Od kilku dni ciągle powtarzam teorię z prawa jazdy, ćwiczę testy i chyba całkiem niexle mi idzie. Na ostatniej jeździe w środę ćwiczyłam łuk. No i muszę wam napisać, że dość szybko zalapałam nowy sposób jego wykonania. Na początku było trochę trudno, ale w końcu zaczęło mi wychodzić. Instruktor był raczej zadowolony z mojej jazdy, powiedział, że przed samym egzaminem warto by było, zebymbrat poprosił mnie, bym mu wzięła godzinkę jazdy po łuku i moim zdaniem to całkiem sensowny pomysł. Jeśli chodzi o moją naukę jazdy, w czwartek z bratem poszłam poćwiczyć parkowanie równoległe, któe kompletnie mi wcześniej nie wychodziło. I nagle okazało się, że umiejętnosć wykonywania łuku, a dokłądniej sposób jego pokonania przydaje się przy parkowaniu, które zaczęło mi wychodzić.:)Dodatkowo w sobotę brat poprosił mnie, bym mu przeparkowała samochód na podwórku. Było już dość ciemno i trochę się bałam, ale dałam radę bez problemu. Jutro mam dłuższą jazdę z instruktorem, bo po mieście, w którym będę zdawać egzamin, więc trzymajcie za mnie kciuki.:)

Pozdrawiam Was Serdecznie. Miłego tygodnie życzę.;)