Witajcie :-) To był trudny tydzień dla mnie w środę o 21 poczułam taki głód że byłam krok od złamania diety, na diecie zVitalii jeszcze mi się to nie zdarzyło. Najpierw wpadłam na pomysł że objem się słodyczów, a potem mówię do przyszłego męża żeby poszedł do sklepu i kupił mi mortadelę z serkiem żółtym to sobie usmażę. A co najlepsze patrzę że on się ubiera i idzie...ale przetrwałam zatrzymałam go i się nie skusiłam na nic ale zasypiałam z myślą o mortadeli hihi Następnego dnia znowu mnie to dopadło...a dziś dziękuję Bogu, że wytrwałam. A co najlepsze lub najgorsze to muszę tak trwać i trwać i trwać...........dla zdrowia, urody hihi ciuszków. No narazie to 7, 5 kg cieszę się, ale marzy mi się do końca listopada waga 107kg. Walczę dalej pozdrawiam wszystkich, którzy mnie odwiedzają
Majkato
26 września 2008, 15:32Widzisz, cierpliwosc poplaca :):):) Te pokusy hihihi...ale co, tam musimy byc twardzielkami!!! Pora wytoczyc nastepne dziala...a z pewnoscia i ten tydzien zakonczymy sukcesem :) Powodzenia, trzymam kciuki! :)
donnalucata
26 września 2008, 11:47Widzisz jak duzo schudlas w tym tygodniu?! Super,gratuluje Ci ogromnie!! Nie poddalas sie i trzymasz sie wzorowo diety! Jestes dzielna zen ie dalas sie podejsc mortadeli,hihi,tak trzymaj! Kazde wyrzeczenie to krok blizej Twojego celu :)) Ale gdy juz tak bardzo bierze na slodkie to kostka czekolady nie zaszkodzi ;))) Ja tak daje rady a sama sie obzeram ostatnio,hihi.No nic,wazne ze waga mimo wszystko spada :DDD Trzymaj sie Kasiu,pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie!