Cześć Kochane!
Pierwszy dzień na diecie mija dość spokojnie, chociaż ból brzucha nie daje mi spokoju - niestety to wszystko od stresu (mam silną nerwicę - opowiem Wam kiedyś o tej troszkę gorszej stronie mojego życia). Jem mniej nawet niż trzeba, no ale co się dziwić skoro żołądek się na mnie uwziął. Chyba przestanę go lubić :) A tak poza tym postanowiłam, że zacznę walczyć o siebie na wielu frontach. Dieta, od jutro ćwiczenia, dołożę jeszcze jakieś dodatkowe, a do tego troska o to, bym wreszcie znalazła drogę naprawdę dla siebie. Ostatnio motam się strasznie, mam wiele wątpliwości i brak mi kogoś bliskiego, z kim mogłabym po prostu tak szczerze do bólu pogadać... Rozmowy z samą sobą już mnie męczą, bo zawsze kończą się wewnętrzną kłótnią :) No nic, wracam do pracy. Mam nadzieję, że uderzając w problemy od wewnątrz w sercu i na zewnątrz osiągnę jakiś cel. Ciekawe tylko jaki :)
Buziaki i pozdrawiam wszystkich cieplutko :* Dobrze, że jesteście <3