Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
treningi sie zaczeły


Wczoraj byłam na pilatesie i niestety poległam sromotnie. Większości ćwiczeń nie byłam w  stanie zrobić... A kiedyś, kiedy regularnie na niego chodziłam to nie było problemu. No nic, nie od razu Rzym zbudowano :) Żeby nie stracić godziny na zajęciach to skupiłam się na przyciąganiu pępka do kręgosłupa i oddechach - zawsze to coś:) Dzisiaj byłam tylko na siłowni - po 30 minut na bieżni, orbitreku i jeszcze czymś takim jak orbitrek tylko ruch nóg trochę inny. Spociłam się bardzo a na tym mi zależało. Jutro natomiast idę na 15 na trening osobisty z panem trenerem personalnym - będzie ze mnie przez godzinę wyciskał 7. poty i pewnie ustali jakiś program ćwiczeń na najbliższy miesiąc.
Wyjdzie to bardziej ekonomicznie niż wymiana całej szafy przy powrocie do pracy.
Odnośnie tego treningu to mam tylko jeden problem: i to wcale nie z dużą dupą czy czymś takim bo generalnie ja nawet ważąc 80 kg mam self esteem wysoki - tylko boję się czy mi sie blizna po cesarce jakoś w środku nie rozejdzie? hmmm? pewnie to irracjonalne, ale boje się ćwiczyć mięśnie brzucha:/ Zobaczymy jak to będzie.
A i jutro będę też wybierała z koleżanką suknie ślubną na jej ślub - generalnie dziewczyna też 5 miesięcy temu urodziła, więc łatwo nie będzie.