Nie pisałam długo, bo szkoła, bo znajomi, bo chłopak, bo dom i obowiązki, no i poczucie winy, to chyba przede wszystkim :(
Zacznę od początku...
W piątek umówiłam się z kuzynką na babskie pogaduchy i nawet nie wiem kiedy na stole pojawiła się pizza, oczywiście były też drinki ze słodką Pepsi :/ Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zjadłam 2 kawałki i chociaż łakomstwo chciało wziąć nade mną górę nie tknęłam nic więcej.
Za to w sobotę nie miałam żadnych hamulców...
Poszłam do szkoły, a że w piątek wróciłam do domu po północy to nie miałam czasu żeby zrobić sobie chociaż kanapkę do zjedzenia w szkole czy na śniadanie. I nie dość, ze pierwszy posiłek zjadłam około 11 to jeszcze kupiłam białe bułki, wedlinę i serek topiony w Netto i popiłam to słodkim sokiem....
A wieczorem było jeszcze gorzej...
Bo oczywiście koleżanka miała urodziny i jak tu nie świętować i odmawiać jubilatce, no jak...?
I wypiłam trochę, no dobra trochę więcej wódki, zjadłam tatara, śledzia i jeszcze zagryzałam to wszystko kiszonym ogórkiem....
pomijam stan mojego żołądka w niedziele rano, ale bardziej martwi mnie to że przez ten weekend przytyłam kilogram nad zrzuceniem, którego będę teraz pracowała cały długi tydzień...
Jestem na siebie strasznie zła i zbierałam się cały wczorajszy dzień żeby coś tu napisać, bo jest mi wstyd :(
Muszę się za siebie wziąć i walczyć dalej, bo nie o to chodzi, że nie mam motywacji, ale męczy mnie ciągłe gotowanie, ćwiczenia i brak czasu...
Bo niestety zajmuje to całe moje popołudnia i nawet nie ma chwili żeby usiąść i pomyśleć czy porozmawiać z chłopakiem...
Może macie jakiś pomysł jak to wszystko poukładać, znaleźć sens w tym wszystkim, bo przede mną jeszcze długa droga i boję się że nie dotrwam...
POMOCY!!!
Katarzyna13133
12 grudnia 2013, 12:50Dziewczyny wielki dzięki za pomoc :)
domanika
4 grudnia 2013, 11:53Kochana, no worries, takie kryzysy to normalna sprawa. Nie mozna non stop idealnie trzymac sie diety, bo jestesmy ludzi i potrzebujemy czasem odmiany i czasem się wyluzować. Ważne aby po takich dniach nie wracać do diety w ogole. Trzeba pomyslec - "okej stało się, ale ja walcze dalej" i juz:) bedzie dobrze!:*
MalaAgaaaa
3 grudnia 2013, 22:03Kochana, potraktuj to jako taki cheat day na poprawienie metabolizmu. Tez tak miałam i najczęściej za 2,3 dni waga spadała... więc głowa do góry i bierzemy się do roboty :) moja waga też oporna...
Katarzyna13133
3 grudnia 2013, 18:44Dzięki za wsparcie i ciepłe słowo :)
AgtaA
3 grudnia 2013, 14:08nnie martw się, ja niedawno też miałam taki kryzys. Szybko nadrobisz ten kilogram :)
ZizuZuuuax3
3 grudnia 2013, 11:49Wydaję mi się że nie przytyłaś, tylko że są to zaległości w jelitach po świństwach które zjadłaś. Oczyścisz organizm i szybko zleci :)
Asiula.m1982
3 grudnia 2013, 11:47Kochana każda z nas ma takie chwile, takie dni w którym ulega słodkościom, pokusom zjedzenia pizzy czy wypicia alkoholu. Najważniejsze jest żeby potem szybciutko wrócić na właściwe tory. Nie zadręczaj się wyrzutami sumienia to nie ma sensu tylko doprowadzi cię do rezygnacji. Trwaj dalej, ćwicz stosuj dietę a wejdzie Ci to wszystko w krew. Ja mam dwójkę dzieci, dom i męża za granicą i tak sobie wszystko poukładałam, że mam czas na te 30 minut ćwiczeń codziennie. Jak się chce to wszystko się da pogodzić :) Więc nie smutaj tylko głowa do góry i bierz się do pracy :) pamiętaj dasz radę !!!! Powodzenia :)