Po chorobie, wczoraj wrocilam do cwiczen. Dalam sobie czadu, tak ze ledwo sie dzisiaj ruszam. Na szczescie jutro ostatni dzien do pracy i jade na urlop. Bardzo sie tego boje, ze moja diete szlak trafi, ale dzieki za mojego meza. Caly czas powtarza, ze mi pomoze, ze przejdziemy przez to razem. Mam nadzieje, ze bedzie dobrze. Najgorsze jest to ze na urlop jade na wieczor panienski i slub, wiec pokusa bedzie. Obym wytrala.