Wstrętna pogoda... Nie można pojeździć na rowerze :/ Że jest chłodniej to mi akurat nie przeszkadza, ale jeżdżenie w deszczu jakoś mnie nie przekonuje :/ Tak więc wczoraj wieczorkiem, włączyłam nowy odcinek Prawa Agaty i wziuuum na rowerku treningowym. 30 minut. Średnia prędkość 16,3 km/h. Nie było źle, tylko nie wiem czemu rowerek pokazał że spaliłam tylko 16 kcal :/ Endomondo wyliczyło że 262 kcal. Znaczy rowerek to mam podejrzenie czemu tak dziwnie liczy - być może będzie kcal liczyć dobrze jeśli będzie miał cały czas podane tętno, a ja nie zawsze trzymam łapki na tych czujnikach. Jak myślicie?
A w ogóle to wyobraźcie sobie, że wczoraj próbowałam znaleźć gdzie w mojej okolicy jest przychodnia zdrowia. Taka podstawowa. Potrzebuję iść do lekarza rodzinnego żeby mi wystawił skierowanie do tego Instytutu Hematologii (bo jak się okazuje Medicover nie robi wszystkich badań które muszę mieć zrobione, więc będę miała robione na Fundusz).
No i dupa. Nic nie mogę znaleźć. Jak mieszkałam w Warszawie to w mojej okolicy wiedziałam gdzie są 3! przychodnie. A tu? Nie wiem nic.... Może ktoś z Wrocławia czyta mój pamiętnik i mi pomoże? Gdzie w okolicy Żernik/Nowego Dworu jest jakaś przychodnia?? Będę mega wdzięczna za jakąś pomoc :)
22 kwietnia do endokrynologa, zobaczymy co dalej z tarczycą. Ehhhh się porobiło. ALe jak to mówią - pójdź raz do lekarza to potem przez pół roku będziesz chodzić (jak nie lepiej). Mam nadzieję że uda się to wszystko jakoś wyprostować :/ Bo i ja się martwię i mąż się martwi i moi rodzice też.
A propos rodziców. Tata będzie szedł na operację :( Dwa lata temu miał wstawiane sztuczne biodro, rok temu z drugiej strony to samo. I po tej ostatniej operacji zamiast być lepiej to było tylko gorzej. Nie mógł chodzić bo go bolało :( No i się okazało, że na kości zrobił mu się naciek. Najpierw dali mu skierowanie na rehabilitację, która niestety w tym przypadku nic nie dała. Więc teraz biedak czeka na wyznaczenie terminu na kolejny zabieg. Strasznie mi go szkoda.
Teraz jesteśmy w trakcie negocjacji z moimi rodzicami żeby przyjechali (a nawet przylecieli - bo chcemy im zafundować bilety na samolot) do nas na święta. Mieli być na Boże Narodzenie, ale zostali w Warszawie ze względu na zły stan zdrowia dziadka. Dziadek (niestety) zmarł. W ogóle to był dramat bo w ciągu tygodnia miałam dwa pogrzeby :( A śmierć dziadka do tej pory mnie boli i nadal nie wierzę że jego już nie ma....
Ale zbaczam z tematu. Jest tylko jeden problem - pies. Zostaje niby moja siostra w Wawie i mam nadzieję że zgodzi się zaopiekować psem przez te 3-4 dni. Jak nie... to trudno... W maju wybieramy się do Warszawy. Chciałabym się z babcią zobaczyć. Niby mam dwie a tak na prawdę tylko jedną. Przykre :( Druga odkąd ponownie wyszła za mąż utrzymuje kontakt głownie z rodziną swojego męża... A z nami prawie w ogóle. A na naszym ślubie stwierdziła że w ogóle by nas nie poznała... Nic dziwnego jak się swoich wnuków nie widzi lat kilka czy kilkanaście.....
Huh się rozpisałam :> Nic, pora iść robić śniadanko, potem kierunek hurtownia z kopertami, potem do firmy i do domku :)
Znów intensywny dzień. Ostatnio włączył mi się moduł pracusia :D Ale jakoś klientów do firmy trzeba przyciągać, nie? ;)
Buziaki :*