Ale się kiepsko czuję. Węzły chłonne mam strasznie powiększone, ślinę ledwo przełykam, w kościach mnie łamie. Ech. Po powrocie z pracy mężu zaaplikował mi Upsarin C i kazał wskakiwać do łóżka. Oczywiście najpierw obiad musiałam zrobić, choć przyznam, że Pią dzielnie pomagał.
Niestety ćwiczenia dzisiaj sobie musiałam odpuścić, bo nie mam siły się ruszać. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, a w sobotę już całkiem dobrze, bo wybieramy się na łyżwy.
Jeszcze jedno, niestety nie przyznali mi odszkodowania. A niech ich szlag...
Zjedzone:
7.00 omlet z dwóch jajek, kilku pieczarek, połowy pomidora, kawa z mlekiem
11.00 ryż na mleku z truskawkami
14.00 serek wiejski 3 %
16.00 250 ml soku jabłka z marchewką Tymbark (bez cukru)
18.30 pierś z kurczaka w curry z ananasem (robiona w piekarniku więc bez tłuszczu), sałatka z pomidora, papryki, ogórka i kukurydzy, 1/2 szkl. coli 0 cukru
Idę się wygrzewać do łóżeczka.
carbonwhite
26 listopada 2011, 09:19dobrze, że masz tego Pią ;) zdrowiej. wrócisz do ćwiczeń jak będziesz zdrowa ;)
Tysiia
25 listopada 2011, 07:02super jedzonko, AHHH AHHH ahhh:)
Blankaaaaaa
24 listopada 2011, 22:49jaki Ty masz smakowite menu dzisiaj, szczegolnie ten obiadek mniam:)
Obsessionn
24 listopada 2011, 20:43Obyś się dobrze wygrzała i żeby Ci szybko przeszło :)