Tak, wiem jestem beznadziejna. Wszystko zostawiam na ostatnią chwilę. W weekend mam 3 egzaminy, a ja zaczęłam uczyć się dopiero teraz. Luz. Materiału nie jest dużo, ale jest trudny i nic mi do tej mojej głowy nie chce wejść.
Od poniedziałku zaraz po przyjściu z pracy biorę prysznic, jem obiad i zasiadam do książek. Z racji, iż nigdy nocnym Markiem nie byłam, o 23 już mam dosyć i idę spać. Jak ja zdam te egzaminy? Czarno to widzę. Na szczęście dzisiaj środa - w planach mam przeczytanie wszystkiego po 10 razy, jutro powtórka, piątek wolne.
Przez naukę kompletnie zaniedbałam ćwiczenia. Nie ćwiczę w ogóle (nie wliczając oczywiście wytężania mózgownicy). Za to dietę trzymam prawidłowo. Co więcej zadanie na ten tydzień w grupie "Punktujemy...", to codziennie zjeść coś buraczanego. Wczoraj miałam surówkę, dziś pewnie też będę miała surówkę (z buraka oczywiście), a jutro chyba ugotuję zupę buraczkową.
To trzymajcie się kochane, trzymajcie za mnie kciuki i chudnijcie zdrowo !
Amen.
asiek90
16 grudnia 2011, 09:39Nudzi Cię zwykłe miasto ? Ludzie którzy zgrywają kogoś innego niż są ? Chcesz wstąpić do unikalnej społeczności ? Nasze miasto Ci na to pozwoli, SexyCity stanie się Tym czego szukasz. Odwiedź nas na www.sexycity.pl/polecam/55
Tysiia
14 grudnia 2011, 14:29trzymam kciuki, ah w takich momentach przypominam sobie jak ja zawsze zakuwałam, znam ten nawał praca + nauka......a dziś akurat mija mi miesiąc od obrony magisterki ;-))))))) POWODZENIA!!!
mbak92
14 grudnia 2011, 09:16Oj tak, wiem coś o tym... Też za późno wzięłam się do nauki a jakoś nocami nie mam energii, żeby to robić. :(