No właśnie. Wczoraj z mężem trochę popłynęliśmy, tak bez okazji, głównie żeby się wygadać. Teraz siedzę w pracy, zamiast coś robić, to czytam vitalię, w głowie mi huczy i tak mam ochotę na coś tłustego! Wiem, że by mi to pomogło, ale nie mogę, bo dieta (choć wczoraj w piciu cytrynowego krupnika w ogóle mi nie przeszkadzała).
Dalej też nie chudnę. Powoli zaczynam się irytować.