Najtrudniej jest nie włączyć komputera rano tuż po wstaniu, tuż przed śniadaniem, albo jeszcze trudniej w trakcie śniadania. Nigdy nie jem w kuchni mimo, że mamy tam wielki stół. Ale nie jem bo czuję się tam smutno, samotnie i... brakuje mi czegoś. Cały czas jestem przyzwyczajona, że coś się dzieje.
Więc zabieram talerz i wracam do swojego pokoju. Włączam komputer albo - gdy jest już włączony - po prostu nastawiam swoje ulubione programy, strony itd. Facebook, wp, orange, pogoda, vitalia, a może jakaś nowa wiad. na gg? mailu? aqq? czy gdziekolwiek indziej?
Zastanawiam się, czy te ciągłe oczekiwanie nie jest po prostu jakąś chęcią poczucia bycia ważną. Wiecie o co mi chodzi? Bo jak ktoś do Ciebie napisze maila... to jest fajnie, dobrze się czujesz. Jak ktoś się odezwie na gg... to przecież nie pisze się do kogoś kogo się nie lubi. Tak się dalej zastanawiam i wydaje mi się, że może problem polega na tym, że moja samoocena jest budowana na innych i na tym, czy zwracają na mnie uwagę.
A z drugiej strony... po prostu lubię komputer. Lubię, naprawdę lubię.
Więc zabieram talerz i wracam do swojego pokoju. Włączam komputer albo - gdy jest już włączony - po prostu nastawiam swoje ulubione programy, strony itd. Facebook, wp, orange, pogoda, vitalia, a może jakaś nowa wiad. na gg? mailu? aqq? czy gdziekolwiek indziej?
Zastanawiam się, czy te ciągłe oczekiwanie nie jest po prostu jakąś chęcią poczucia bycia ważną. Wiecie o co mi chodzi? Bo jak ktoś do Ciebie napisze maila... to jest fajnie, dobrze się czujesz. Jak ktoś się odezwie na gg... to przecież nie pisze się do kogoś kogo się nie lubi. Tak się dalej zastanawiam i wydaje mi się, że może problem polega na tym, że moja samoocena jest budowana na innych i na tym, czy zwracają na mnie uwagę.
A z drugiej strony... po prostu lubię komputer. Lubię, naprawdę lubię.
MOT
YWA
CJE
YWA
CJE
CIAO