Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracam na Vitalie


Hej,

Tak jak w tytule - wracam na vitalie I do prowadzenia pamietnika.

Odchudzanie, a raczej zmiane stylu zycia zaczelam na poczatku kwietnia tego Roku - niedlugo po tym jak rzucilam palenie I wystraszylam sie, ze przytyje. Z rzucaniem palenia poszlo mi stosunkowo latwo. Ja I moj maz rzucilismy w tym samym dniu I jedno drugiemu nie robilo smaku, tylko sie wzajemnie motywowalismy. Na mnie nigdy nie dzialaly prosby, grozby ani tlumaczenia ze choroby, raki I inne dolegliwosci z tym zwiazane.  Jedyna rzecza jaka w moim przypadku zadzialala bylo zdanie a raczej pytanie wypowiedziane przez mojego slubnego.Poczatek roku - jakos moze koniec stycznia, poczatek lutego ? Bylismy w drodze ze sklepu I ja uswiadomilam sobie ze papierosy sie nam skonczyly I zaproponowalam, zeby zajechac na stacje I kupic, po czym on powiedzial: " Czy te pudelko musi rzadzic calym naszym swiatem I wszystko inne musi byc podporzadkowane pod nie? " Dla mnie byl to koniec, dla mojego z reszta tez. W tej danej chwili papierosy przestaly dla mnie istniec I wyparlam je z glowy kompletnie. Nie mialam "glodu" nikotynowego, nie mialam ciagot ani mysli zeby sobie zapalic. Jedyne co mi chodzilo po glowie to bylo to co ja teraz bede robic w tym wolnym czasie np. na przerwach w pracy albo wieczorem dla relaksu. Przez pierwszy miesiac nie robilam nic czyli dalej praca dom I wieczorem jakis serialik albo inny zabijacz czasu. Poczytalam sobie rowniez,ze palenie to extra 250 - 300 kcal spalonych dziennie a teraz jak juz tego niema to musze to jakos zastapic, zeby wlasnie nie obudzic sie za pol roku z dodatkowymi kilogramami. Wtedy wazylam jakies 68-69 kg przy wzroscie 174 cm niby nie duzo ale tez I nie malo, z reszta waga nie jest najlepszym wyznacznikiem zdrowego I dobrego wygladu. Bylam typowym " skinny fatem" W ubraniach wygladalam korzystnie, ale juz w bieliznie nie lubilam tego co widze w lustrze. Najwiekszym moim kompleskem byl I nadal jest brzuch, bo tam skupia sie chyba caly tluszcz z mojego ciala. Glowa zaczela pracowac I doszlam do wniosku, ze jesli dowale jeszcze pare kilo to moj wyglad wcale sie nie poprawi a wrecz pogorszy. Dostalam duzej motywacji I zapisalam sie na silownie. W pierwszy dzien jak tam poszlam zrobili mi analize I okazalo sie  ze mam 27% tlyszczu na sobie I moj wiek metaboliczny to 37 lat co mnie zalamalo ( ja mam 31 lat ). Odrazu wykupilam zajecia z trenerem personalnym raz w tyg po godzince I to bylo strzalem w dziesiatke. Trenerka okazala sie laska, ktora profesjonalnie zajmuje sie "bikini contests" to mozna sobie wyobrazic jak ona wyglada. Po perwszym treningu z nia nie moglam chodzic przez 3 dni przynajmniej, ale nie poddalam sie. juz w srode z wielkimi zakwasami bylam spowrotem na silowni. Nicole powiedziala mi co powinnam robic w te dni co jestem sama I tak rzeczywiscie bylo : 1 dzien trening na nogi, 1 dzien trening na gorne partie ciala I 1 dzien cardio. Moja silownia ma taka strone, gdzie po zalogowaniu sa ulozone treningi na poszczegolne partie ciala I maszyny sa oznaczone zgodnie z planami treningowymi, wiec jest to dziecinnie proste. Cwiczenia cwiczeniami ale odpowiedni sposob odzywiania to drugie. Zrezygnowalam ze wszystkich napojow,sokow I innego dziadostwa co ma w sobie puste calorie. Zaczelam pic ogromne ilosci wody - ok 3 litry dziennie. Na poczatku sprawialo mi to trudnosci, ale teraz sie przyzwyczailam I jest to normalne . Wyrzucilam biale pieczywo, biala make, slodycze, makarony, sery, sosy I zredukowalam ilosc smazonego. Nie powiem waga idzie pomalu do dolu, ale najwazniejsze ze idzie. Od tego czasu schudlam jakies 5 kg I wedlug pomiarow zrzucilam 4% tluszczu z siebie. Na chwile obecna marzy mi sie 5 z przodu I mniejsza zawartosc tluszczu - idealnie by bylo ok 20%. Taki jest plan na nastepne 6 miesiecy - mam nadzieje ze dokonam tego.