Znamy się z B. 3,5 roku. To nie ma znaczenia czy szybki ślub, czy po 10 latach (ślub był po 2,5 roku). To zależy od charakteru. Nigdy się nie pozna człowieka do końca. Dziecko nie było wpadką, chcieliśmy je oboje i nie zabezpieczaliśmy się świadomie przez wiele miesięcy. I dziecka - tego nie żałuję-to jest mój promyczek.
Co do teściowej, to szczerze, po tym wszystkim nie zależy mi na relacjach z nią. Cóż - tak bywa, nie ja pierwsza mam problem z tesciową. Na szczęście z nią nie mieszkam. Ja dobieram sobie ludzi w życiu, takich którzy mi odpowiadają. Pech chciał, że trafiła mi się nie fajna teściowa. Mogę jedynie ograniczyć z nią kontakt i tak zrobiłam już dawno temu. Nie dzwonię do niej, nie chodzę z nią na zakupy i trzymam dystans. Ona to widzi. Opisuję tu pewne sytuacje. Z ironią, z pewną nutą do pośmiania się. Naprawdę nie boleję i nie rozpaczam, że teściowa mnie odrzuciła. Chyba nie potrafiłabym się z nią zaprzyjaźnić. Nie piszę wszystkiego (nie sposób), ale ona też pozytywnie reaguje na mnie, wydzwania, interesuje się małą, moim samopoczuciem i na tyle ile potrafi, chce pomóc (np przynosząc małej używane prześcieradła po sąsiadce). To jest zupełnie, ale to zupełnie inna kulturowość, inny język i stąd też wychodzą "chodzki-klocki". Ja mam z tego nawet ubaw w pewien sposób. Jestem silną osobą psychicznie i te sytuacje czasami choć są przykre i nie mam sił, to nie łamią mnie. Miałam trudniejsze doświadczenia.
Co do długów, to długów sprzed małżeństwa się nie dziedziczy. Umowa na kredyty jest podpisana na niego, przez niego. Ja nie mam upoważnienia do jego konta, nie podpisywałam się jako żyrant i umowy zawarte zostały na długo przed naszym poznaniem się. Jak braliśmy cywilny, to podpisywaliśmy wtedy umowę, że odtąd - wszystkie kredyty zawierane, będziemy odtąd odpowiadać we dwoje. Podobnie jest z majątkiem (zarówno w prawie polskim i francuskim). B. nie ma praw do spadku po moich rodzicach. A nowego kredytu - jeśli nie podpiszę w banku, to B. nie dostanie. A ja nie podpiszę. Prawa francuskiego nie znam w 100%, ale dowiaduję się tu od znajomych Polaków mieszkających od wielu lat. Myślę, że my, Polacy w Polsce, też nie znamy prawa...
WooHoo
3 marca 2013, 20:34wszystkie uwagi na temat czego....???
RybkaArchitektka
22 lutego 2013, 12:47Znamy się z B. 3,5 roku. To nie ma znaczenia czy szybki ślub, czy po 10 latach (ślub był po 2,5 roku). To zależy od charakteru. Nigdy się nie pozna człowieka do końca. Dziecko nie było wpadką, chcieliśmy je oboje i nie zabezpieczaliśmy się świadomie przez wiele miesięcy. I dziecka - tego nie żałuję-to jest mój promyczek. Co do teściowej, to szczerze, po tym wszystkim nie zależy mi na relacjach z nią. Cóż - tak bywa, nie ja pierwsza mam problem z tesciową. Na szczęście z nią nie mieszkam. Ja dobieram sobie ludzi w życiu, takich którzy mi odpowiadają. Pech chciał, że trafiła mi się nie fajna teściowa. Mogę jedynie ograniczyć z nią kontakt i tak zrobiłam już dawno temu. Nie dzwonię do niej, nie chodzę z nią na zakupy i trzymam dystans. Ona to widzi. Opisuję tu pewne sytuacje. Z ironią, z pewną nutą do pośmiania się. Naprawdę nie boleję i nie rozpaczam, że teściowa mnie odrzuciła. Chyba nie potrafiłabym się z nią zaprzyjaźnić. Nie piszę wszystkiego (nie sposób), ale ona też pozytywnie reaguje na mnie, wydzwania, interesuje się małą, moim samopoczuciem i na tyle ile potrafi, chce pomóc (np przynosząc małej używane prześcieradła po sąsiadce). To jest zupełnie, ale to zupełnie inna kulturowość, inny język i stąd też wychodzą "chodzki-klocki". Ja mam z tego nawet ubaw w pewien sposób. Jestem silną osobą psychicznie i te sytuacje czasami choć są przykre i nie mam sił, to nie łamią mnie. Miałam trudniejsze doświadczenia. Co do długów, to długów sprzed małżeństwa się nie dziedziczy. Umowa na kredyty jest podpisana na niego, przez niego. Ja nie mam upoważnienia do jego konta, nie podpisywałam się jako żyrant i umowy zawarte zostały na długo przed naszym poznaniem się. Jak braliśmy cywilny, to podpisywaliśmy wtedy umowę, że odtąd - wszystkie kredyty zawierane, będziemy odtąd odpowiadać we dwoje. Podobnie jest z majątkiem (zarówno w prawie polskim i francuskim). B. nie ma praw do spadku po moich rodzicach. A nowego kredytu - jeśli nie podpiszę w banku, to B. nie dostanie. A ja nie podpiszę. Prawa francuskiego nie znam w 100%, ale dowiaduję się tu od znajomych Polaków mieszkających od wielu lat. Myślę, że my, Polacy w Polsce, też nie znamy prawa...