Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie mogłam się doczekać na sukces, więc...


...ruszam naprzód bez niego. 
Odchudzam się od tysięcy dni. Tak, tak, jakby policzyć te lata prób, by zaległe tłuszczem w ciele kilogramy wyeksportować na księżyc, to dni należy już liczyć w tysiącach. A efektu brak. Gdy pierwszy raz zalogowałam się na vitaliowym portalu ważyłam sześćdziesiąt pięć kilogramów. Teraz, po upływie sporej ilości czasu i wody w Wiśle wróciłam do tej samej liczby (żeby nie było, po drodze zawadziłam zarówno o ilość siedemdziesięciu dwóch kilogramów, jak i sześćdziesięciu). Wahania, wahania, w górę i w dół. 

O tej porze właśnie, na początku września roku bieżącego, miałam w planach pławić się w chwale i zbierać hołdy nad moim pięknie wyrzeźbionym ciałem, bez pół procenta zbędnego tłuszczu. Niespecjalnie jest czemu hołdować. Cóż, sukces nie nadszedł, trochę z mojej winy, trochę z winy złej strony mocy, nie ma co się roztkliwiać, fakt, że się nie udało. W związku z tym oficjalnie wylewam wiadro łez, wypijam pół litra wina i przegryzam jarmużem. Po wylaniu, wypiciu i przegryzieniu ruszam naprzód bez zbędnego balastu w postaci sukcesu, którego nie było. 

Moje ruszanie jest bardzo proste, zgodne z filozofią jedzenia żaby, krok za krokiem, hycnięcie za hycnięciem. Na początek informuję siebie, oraz ewentualnie innych zainteresowanych, że ostatecznie porzucam wnikliwą analizę genezy moich problemów, która jakoby miała wskazać mi możliwe ścieżki ich rozwiązania, a w rzeczywistości tylko mnie wk*rwia oraz uznaję odgórnie i bezargumentowo (bo mogę), że mam "gdzieś" wszelkie wyobrażenia własne i cudze na temat mojego wyglądu, kompetencji i stylu życia, wyrzucając jednocześnie dręczącą mnie przeszłość na dno wyłożonej krokodylami rzeki. W konsekwencji każdą rodzącą się w mojej głowie myśl, na temat tego co było, co powinno było być, jaka ja powinnam być teraz, a nie jestem, albo jestem, ale za mało, i wszelkie inne myśli, dotyczące czegokolwiek, co wprowadza mnie w otchłań rozpaczy i wina, będę mordować bez mrugnięcia powieką, jak najgorszy psychopata.

Dziękuję.

  • mezzobiesiadny

    mezzobiesiadny

    13 września 2016, 19:21

    a filmik swietny!

  • mezzobiesiadny

    mezzobiesiadny

    13 września 2016, 19:18

    to co, walczymy:) tez skupiam sie na zjedzeniu zaby po kawalku;) ale i tak jestes o krok milowy do przodu bo butelka wina z jarmuzem

    • kolorowa.papryczka

      kolorowa.papryczka

      14 września 2016, 07:12

      Walczymy! Koniec z użalaniem się nad sobą :)

  • EwaFit

    EwaFit

    4 września 2016, 09:00

    Świetne pióro :) Ech, od przeszłości trzeba się odciąć, żeby iść do przodu. Zobacz fajny film:https://app.vitalia.pl/podaj.to/videos/1187851477923338/

    • kolorowa.papryczka

      kolorowa.papryczka

      4 września 2016, 11:01

      Dziękuję. Faktycznie, przesłanie filmu warte uwagi. Uściski :)