Nie będę tutaj chyba zapisywać wszystkiego co jem codziennie, ale przykleiłam sobie na lodóweczkę kartkę i tam zapisuje co jem. Po prostu mi się nie chce. I nie wiem jak mam traktować moje podgryzki? Jako grzech, a może jako wielki plus dzięki któremu nie skusiłam się na więcej? Czuje, że weszłam w rytm nieobjadania i muszę to kontrolować, więc może jednak będę pisać co jem?