Dzisiejszy dzień rozpoczełam bardzo wcześnie z racji wyjazdu w rodzinne strony. Wstałam o 5:20, szybko się spakowałam i na dworzec. Śniadanie zjadłam więc dość wcześnie, myslę że koło 7 rano a był to pyszny koktajl truskawkowy na kefirze + obwarzanek..:)
Niedziela jak to niedziela ma swoje sposoby na pokomplikowanie diety.....a więc zaraz po dojeździe do do domu rodzinnego poczułam mały głód....ahhh jak te wizyty w domu na mnie wpływają. Wypiłam więc kawę zjadłam małe jabłko i małą kromkę chleba żytniego z białym serem i marmoladą (powiedzmy że było to moje II śniadanie)
Obiad zjadłam w restauracji II daniowy......starałam się wybrać w miarę tak żeby było zdrowo: żurek z jajkiem + sałatka z indykiem grillowanym (oprócz warzyw były w niej indyk, kukurydza i duszone pieczarki) aha no i do sałatki była mini kajzereczka. Sałatki nie dojadłam bo nie byłam w stanie...takie porcje ogromne że masakra....
Z racji tego przejedzenia nie miałam juz ochoty na jedzenie i kolacja i podwieczorek zostały zastąpione duża porcją koktajlu z truskawek i 1 całą czerwoną papryką....więc chyba dietowo nie źle wyszłam z tego wyjazdu..
Jeśli chodzi o ćwiczenia to zrobiłam ok 40 min ćwiczeń..:)jestem zadowolona bo wyjazdy przeważnie upośledzają moją chęć do ćwiczenia, a tu prosze miałam naprawdę straszną ochotę zrobić choć trochę youtubowych programów..:)
Tak więc jestem w miarę zadowolona z przebiegu weekendu, które są zazwyczaj moją dietową zmorą....
Jutro poniedziałek i znów codzienność, pobudka o 6 ...:)
poogladam sobie jeszcze motywujące zdjęcia, wysusze włosy i do spania....:)
Jutro musi być udany dzień
greta78
10 czerwca 2013, 06:31Na moim blogu jest sporo motywujących zdjęć,bo wstawiam :) Pozdrawiam :)