witajcie moje kochane.nawet bym sie nie spodziewala ze opuszcze was i wroce do was dzien po dniu.moja waga chyba czyta w moich myslach.bardzo dlugo stala w miejscu i jak pisalam to mialam do was powrocic dopiero po zgubieniu chocia kilku gram.i wiecie co to sa chyba jakies cuda ale ona mi w koncu pokazala 126.3kg.normalny szok jak ja sie ucieszylam.jednak wszystko jest za tym ze nie moge was opuszczac,bo ani wasze wsparcie mi na to nie pozwala ani waga-moja zlosnica,hihi ale nieraz kochana haaahhhhaaaa.swoje zycie moze jakos powoli uloze,ale ono i tak bedzie ciagle moja zadra ,ktora mi wiele nerwow naszarpie,ale mysle ze wiecznie zle byc nie moze,i ze w koncu przyjdzie ten czas kiedy zasluze w koncu na szczescie ktore zwie sie miloscia ,,rodzina wlasna i dziecmi-ach zycie zycie.ale chociaz wiem ze nie moge was zawiesc i wiem ze mi nie dacie z tad odejsc-i o to chodzi i tego mi zawsze brakowalo.no i moja waga tezmi na to nie pozwoli-oby pokazywala coraz mniej.a tak nawiasem mowia to mysle ze te wszystkie moje nerwy i stres sprawiaja ze chudne.bo bardzo duzo stresow ostatnio przechodze,to z waga to z moim zyciem i na koniec moja kochana bratanica zachorowala na rotawirus.a ona jest dlamnie jak moje dziecko,traktuje ja jak moja coreczke i spedzam z nia mozliwie jak najwiecej czasu,a to cholerne chorobsko ja juz meczy 4 dzien.nie moge patrzec na to jak ona jest slabiutka,jak mecza ja te wymioty i rozwolnienia,a te niby doustne kroplowki prawie nie dzialaja.jestem bezsilna,moge ja tylko poprzytulac.ojjjj,super ze moge sie tu wypisac.kiedys napisze wiecej o mnie i moim zyciu ale to jeszcze nie teraz bo wiem ze wy jestescie kochane i wspieracie bardzo,ale sa tu tez takie dziewczyny ,ktore bardzo krytykuja,i nie mam narazie sily komukolwiek sie narazac,aby walczyc pozniej o swoje racje,alez sie kurcze rozpisalam-bardzo haotycznie jak zawsze z reszta ale w koncu pisze.hih.bo ciesze sie ze spadku wagi ale zyciowe sytuacje mnie mecza i co tu robic?.narazie moje laseczki.
Airad1982
1 maja 2010, 14:01dobrze, że Nas nie opuszczasz. Walcz Kochana i nie daj się tej wadze. A w życiu - wszystko przychodzi w swoim czasie. Pozdrawiam i 3mam kciuki za dalszy spadek wagi i za Twoją walkę!!!
PomocyAnia141
29 kwietnia 2010, 10:54To oczywiste, że nie pozwolimy Ci odejść z Vitalii:-) Jesteś nasza i już!!! Tak mi szkoda Twojej Bratanicy!!! Dużo zdrówka dla Niej!!!!!!!!!! Buziaczki!!!!!!! Anka
hitu1212
29 kwietnia 2010, 09:40...a Tobie gratulacje...trzymaj się...
qwas
29 kwietnia 2010, 09:20o widzisz, nie mozesz nas opuszczać :D kurka, życze dużo zdrówka dla bratanicy. .. miłego dnia
kasiulka1108
29 kwietnia 2010, 09:11kruszynko wracaj na vitalie-dziewczyny tu są niesamowite i bardzo nas motywują-przez przypadek trafilam na twój pamiętnik-sympatyczna z ciebie osóbka-trzymam kciuki by wszystko poszło po twojej myśli i kilogramy i miłość:)pozdrawiam