Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
bylejakość własna


dzień doberek :)

ach! jak dzisiaj ładnie :) pogoda miesza resztki lata z początkami jesieni :) czego chceć więcej ?!
jutro albo w czwartek w planie jest grzybobranie, deszczyk + słoneczko powinny dać grzybków heheh

po wczorajszym basenie byłam taka wypompowana, że jak wróciliśmy to tylko balsamowanie i łóżeczko. Dzisiaj pospałam do 9;30 szaleństwo !
po śniadanku wzięłam się za odkurzanie mieszkanka, później zmyłam podłogi i wyczyściłam łazienkę ;) w między czasie pyrkała zupka jarzynowa, a ja na głowie trzymałam odżywkę do włosów :) na koniec usmażyłam naleśniki, bo chce je podać do zupki :) będą z serkiem waniliowym i dżemem wiśniowym z tegorocznych zbiorów :)

ok 16;30 wpada kumpela ze studiów, zjemy obiadek, wypijemy kawkę i posiedzimy troszkę w papierach :) ok 18 wróci K. z pracy, zje obiadek i ruszamy do rodziców pomóc im przy komputerze :)  i tak minie kolejny dzionek 

ogólnie nie nudzę się, ale czasami są dni że obowiązki domowe nie dają mi satysfakcji, czegoś mi brakuje..... wiem, wiem, że jak będzie dzidzia to będzie inaczej i że lepiej wykorzystać teraz te wolne chwile :)
no właśnie wykorzystać te wolne chwile?
czytam książki, szperam w necie, delikatnie pracuję w domu  przy kompie przy papierkach, które są moją stała pracą... ale..
czegoś mi brakuje ;p
chciałam uczyć się języka i nadal chcę, ale jak tylko się zabieram za naukę to mi się odechciewa ;/ nie wiem czemu :( przygotuję sobie materiały i w ogóle organizacyjnie jest ok, ale jak już dochodzi do realizacji to akumulatorki słabną ;/ nie wiem, czy może dlatego że wiem że nikt mi tego nie sprawdzi, że sama się nie sprawdzę, że jest to dobrowolne? no nie wiem, a chciałabym wiedzieć :)
zostały jeszcze niecałe 2 miesiące, więc może coś jeszcze uda mi się osiągnąć :) już powtórzyłam niektóre zagadnienia gramatyczne... ale żeby nauczyć się czegoś nowego... ech! sorki że tak narzekam, ale jestem wściekła na siebie !
dobrze, że chociaż jestem konsekwentna w chodzeniu na basen.... bo tak to całkowicie bym się załamała, jaka ja jestem nieogarnięta! taka byle jaka!

żarełko:
- micha płatków z mlekiem, brzoskwinia
- inka, baton musli kokosowy
- 2 ptasie mleczka, szklanka mleka, suchy naleśnik
- miseczka zupy jarzynowej zabielanej z ziemniakami, naleśnik z dżemem i serkiem homo
- kromka razowca z serkiem topionym i ketchupem, inka
- jabłko, 5 żelków, garść winogron

miłęgo dzionka dziuby
  • sempe

    sempe

    5 września 2013, 11:45

    ja ten czas leci!! juz masz 32 tydzien prawie!! odpoczywaj ile się da a wagą Malenstwa się ni eprzejmuj pozdrawiam

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    4 września 2013, 13:26

    Jak czytam Twoje wpisy to mam wrażenie że każdy dzień masz wypełniony po brzegi, jaka Ty nie ogarnięta.

  • Marcela28

    Marcela28

    3 września 2013, 19:41

    A może zapisz się na jakiś krótki kurs i wtedy poczujesz bacik nad sobą i będziesz się uczyć)

  • mikolino

    mikolino

    3 września 2013, 19:27

    szalejesz z tym sprzatniem :-) mi sie za 2 tygodnie zaczynaja studia on-line, a do porodu tylko 4 tyg, nie wiem jak to pogodze hehe ;-))

  • coffeebreak

    coffeebreak

    3 września 2013, 16:30

    Ja też tak się bujałam z nauką języka. 4 miesiace temu wzięłam się w garść i zatrudniłam sobie korepetytorkę! Kasia jest cudowna. Goni z materiałem ostro, więc nauki mam naprawdę dużo. No ale o to chodzi. Uczę się hiszpańskiego 4 miesiące a już jestem w stanie napisać małe wypracowanko :-)) Kaśka przychodzi do mnie raz w tygodniu, rano. Pijemy sobie una cafe cortado sin azucar :-)) i jest super! Buziaczki!