paradoks....
przez cały ostatni miesiąc pilnowałam diety, pieć posiłków dziennie, ćwiczenia, niejedzenie po 19.00.... i co waga stała jak zaklęta... a czasem wzrastała nieznacznie. Przez miesiąc spadł niecały kilogram...
ostatni weekend w zasadzie od czwartku nie był wcale dietetyczny - organizowaliśmy z K wspólne 35-te urodziny dla ekipy znajomych - było więc mało dietetyczne jedzonko, obowiązkowy tort no i kalorie w płynie
Rano wchodzę na wagę - a tam 0,3 na minusie ....
Pewnie odwodnienie organizmu jako reakcja na procenty - ale takie imprezy to ja lubię
Podsumowując maj - wagowo stabilizacja w okolicach 58kg. Któregoś dnia pojawiło się nawet 57,8kg. Więc jest ok
Plan na czerwiec to zobaczyć 56kg nawet z 9 po przecinku...
Impreza cudnie się udała - w sumie robiliśmy 70-tkę. Ja wprawdzie urodziny dopiero mam we wrześniu ale połączyliśmy imprezy w ramach "cięcia kosztów" w kryzysie...
Ekipa jak zwykle stanęła na wysokości zadania - znamy się już tyle lat. Spotykamy się w sumie 3-4 razy w roku (ostatni raz majowy weekend - więc nie tak dawno)- bo ludzie porozjeżdżani po całej Polsce - ale każde takie spotkanie to okazja do totalnego oderwania się od rzeczywistości i mega zabawa... jak za czasów studenckich prawie ...
Dzisiaj niestety oda rana zadyma w pracy... może i dobrze - jak nie mam czasu to nie podjadam - przyjmuje tylko zaplanowane posiłki ....
wracam do roboty, bo klienci czekają....
pozdrawiam