Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zaplanuj coś i wiadomo że nie wyjdzie...


Ten tydzień miał być spokojniejszy, no tak... MIAŁ BYĆ... Niestety muszę sobie spokój przełożyć na inny czas. Cały tydzień w pracy po 10h (kujon) i jeszcze dodatkowo minus taki że to popołudniówka. Chociaż widzę 1 mały pozytyw, wpadnie troszkę dodatkowej kasy. 

A że moje cacuszko w sobotę wędruje do mechanika to forsa się przyda... 

Najgorsze że dziś dopiero wtorek a do piątku tak daleko...

Ważyłam się wczoraj 85,6kg więc lekki wzrost, ale się tam nie przejmuję :D postawiłam sobie cel że w sobotę będzie 85,00kg (cwaniak)

Wczoraj byłam kupić opony do cacuszka, za letnie używane ale fakt faktem naprawdę w super stanie zapłaciłam 400zł z założeniem (martwy) witki mi opadły jak mi taką cenę zaśpiewał, ale cóż, rada nie rada trzeba było wymienić, na co byłam przygotowana w sumie, tylko nie byłam przygotowana na taki wydatek... Boję się już tej soboty u mechanika (duch)