Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Facet do rany przyłóż i gangrena pewna...


A więc tak: nie mam jak się zważyć bo bateria w wadze padła a to jakaś V9/R9 czy coś takiego i niestety jak byłam w Biedronce na zakupach to na taką nie trafiłam :| jutro muszę się wybrać do innego sklepu...

(slonce)

Od jakiegoś czasu spotykam się z takim Darkiem, nie jako para tylko tak po prostu dla samej idei spotykania się i spędzania razem czasu. Rozmawiamy codziennie przez telefon po jakieś 2 godziny (strach) między nami nic nie ma, facet nie w moim typie jak na kandydata na męża (smiech) ale fajnie mieć takiego kolegę. 

Kilka dni temu mieliśmy poważną rozmowę na temat tego że ja nie chcę związku. Bałam się że się obrazi czy coś ale jedynie w głosie wyczułam z jego strony lekką nutę rozczarowania i po chwili znów było ok. Nie chce go wykorzystywać ale też nie chcę robić mu nadziei.

Kurde, świat jest porąbany jak nie wiem... Trafiasz na fajnego chłopa i głową na karku, zabawnego, wiecznie uśmiechniętego i się człowiek nawet zakochać nie może... Jednak to już moje szczęście że zawsze chcę takiego dziada co nie jest wart złamanego grosza. Ale być z kimś kogo się bardzo lubi ale nie kocha może wypalić? No wątpię :(