Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ale lepiej mieć nadzieję,niż siedzieć i nic nie
mieć..


..jak w tytule. Myślę sobie,że jest dobrze.. codziennie obserwuje swoje ciało,jem zdrowo, czasem mam głupie myśli,że to za dużo ale na szczęście moja przyjaciółka zaraz sprowadza mnie nie ziemie żebym nie popadła w skrajność z tego powodu.. ćwiczę,ćwiczę,ćwiczę.. nie rozstaję się z Mel B. Wieczorem robię Mel B brzuch,nogi,cardio znowu brzuch.. potem ćwiczę na twisterze talię i na agrafce uda.. od 1 lipca mam urlop w Polsce, jak co roku idę na pielgrzymkę do Częstochowy.. do tego właśnie czasu zostało mi 6 tygodni.. mam nadzieję,że osiągnę chociaż mój cel pierwszy czyli 65 kg, a przede wszystkim się nie poddam.. są dni w których mam ochotę to rzucić, ale wracam tutaj i myślę sobie 'o nie,nie tym razem.. tak dobrze jest być na dobrej drodze' najważniejsze,że robię to dla siebie..
a co u Was? bardzo często Was czytam, zaglądam do Was.. samej ciężko się tutaj wspierać. No nic.. 3 mam za Was bardzo mocno kciuki! 

Pozdrawiam