Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co mnie wnerwia w ogólnodostępnych dietach z
jadłospisami


Cześć,

Fotomenu dzisiejsze będzie najpewniej jutro, bo na 19 wychodzimy na imprezę. Póki co z dietą super i zrobiłam Killera. To już miesiąc z Ewą:)

A teraz będzie o tym, dlaczego ogólnodostępne diety typu gazetowego itp. mnie wnerwiają i dlaczego najlepiej ułożyć sobie dietę samej lub iść do dietetyka, powiedzieć, co się lubi i jakie ma się fundusze na przeprowadzenie takiej diety:

1. Każdego dnia na dania typu śniadanie czy przegryzka- coś zupełnie innego. Czy na 7 dni diety mam kupić sobie po kromce różnych chlebów, po 1 plasterku każdej wędliny, 7 różnych rodzajów muesli? Albo kupować w całości, a resztę wyrzucić? Czy jak nie ma przy mnie chłopaka, któremu mogę wrzucić żółtko z drugiego jajka do jego porcji jajecznicy, mam je spuścić w toalecie? No ludzie, proszę...Nie ma dla mnie problemu, by np. na 1 obiad kupić podwójną pierś z kurczaka, a drugą zamrozić, a innego dnia kupić odpowiednią ilość ryby, ale...no bez przesady, ludzie! Jasne, mogę w lodówce trzymać parę deko wędliny, trochę warzyw, jakieś muesli i jogurt. Ale 7 rodzajów?

2. Produkty drogie i niesezonowe- czasem potrawy są tak skomplikowane i drogie, że zwyczajnie szkoda mi na to kasy. Jestem studentką, co prawda nieźle zarabiającą studentką, ale nie mam ochoty wszystkich pieniędzy, które zostaną mi po opłaceniu rachunków przeznaczać na żarcie- wolę odłożyć na podróże. Nie oznacza to, że kupuję jedzenie marnego gatunku, ale zimą stawiam na produkty sezonowe i mrożonki. Jasne, jak trafię pomidory w dobrej cenie, to wrzucę do koszyka, ale skąd ja, psia mać, mam teraz wziąć dobre truskawki? I chciałabym, by sugerowane produkty można było kupić w zwykłym sklepie.

3. Na śniadanie: jedną kanapeczkę z ciemnego chleba posmaruj cienko masłem, połóż plasterek żółtego sera, plasterek pomidora i kawałek wędliny....przepraszam, kto się tym naje? Bez masła i żółtego sera mogę sobie pozwolić już na dwie takie kanapki i dorzucić jakieś warzywa. Bez problemu mi to wystarczy na 3 godziny. Śniadania, które tu fotografuję mają do 250 kcal każde, a jak widać, zajmują prawie cały talerz obiadowy. Później nie marzy mi się czekolada.

4. 1000 kcal i koniec! Super. Ale co, gdy moja podstawowa przemiana materii jest większa? Serce mam zatrzymać, czy przestać oddychać?

5. Węgle to zło, jedz samo mięso i warzywa. No fajnie. A później miej gigantyczne jojo. Węgle też są potrzebne, inaczej palimy mięśnie, a chcemy palić tłuszcz. Można je ograniczyć i wcinać te złożone. A! Bez kasz, ryżu, makaronu i pełnoziarnistego chlebka, zwyczajnie nie da się zrobić kupy.

6. Ugotuj 150 g warzyw....akurat tych odważała nie będę. Chyba nie utyję od dodatkowej różyczki brokuła?

7. Nie ma zamienników: podam przykład. Nie znoszę białego sera, no we mnie się wiejskiego nie wciśnie i już. No ale na drugie śniadanie ma być wieśniak i basta. A czym go można zastąpić, gdy się nie znosi lub nie może? Nie ma. Jasne, wszystkim się nie dogodzi, ale można chyba wpisać jedną dodatkową opcję? Hym, a co zrobić, gdy wieśniaka akurat nie mam w lodówce, choć jadam? 

By było na tyle.

O i mój motywator: (sama robiłam :D)

  • Madeleine90

    Madeleine90

    16 lutego 2013, 23:15

    dlatego nie korzystam z gotowych diet:) po prostu jem to na co akurat mam ochotę:)

  • anikah

    anikah

    16 lutego 2013, 19:17

    niestety tak właśnie wygląda 90% układanych diet i to nie tylko tych gazetowych, często ten sam problem jest z dietetykiem (trzeba tłumaczyć usilnie co i jak zanim dostanie się porządnie menu a nie takie szablonowe) dietek z Vitalii dotyczy też w dużej mierze część z tych punktów

  • liliputek91

    liliputek91

    16 lutego 2013, 16:52

    zgadzam się w 100 % z Tobą!

  • SexyKitty

    SexyKitty

    16 lutego 2013, 16:03

    Mnie irytuje, że czasami podają nie wiadomo jakie potrawy czy produkty,. Kiedyś spotkałam się z dietą, gdzie połowy produktów z jednego dnia nie znałam, ale z ciekawości sprawdziłam w necie jak wyglądają i ile kosztują. Później wszystko podliczyłam. Wyszło mi, że musiałabym wydać ponad 80 zł na jeden dzień diety.

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    16 lutego 2013, 15:50

    Zgadzam się co do tej różnorodności,ja tez nie znoszę marnotrawienia jedzenia,nie wyrzucam do kosza i staram się kupić tyle,ile zjem. Jeśli robię np. rybę,to trudno-jem ją dwa dni. Zróżnicowana dieta ,to też niemały koszt- widzę po zakupach i po paragonach.Poruszałam ostatnio ten temat i w jednym z komentarzy ktoś napisał,że owszem drogo-ale to inwestycja w zdrowe produkty. Owszem-zgodzę się,ze inwestycja w zdrowie,ale czy te produkty za każdym razem są takie zdrowe? Warzywa-pryskane,owoce-pędzone chemią....Różnie to bywa. Wiem,że zdrowe są owoce z mojej działki,a jeśli chodzi o resztę,to głowy nie daję :-)

  • SZAULA

    SZAULA

    16 lutego 2013, 15:49

    Masz rację, śmieszne są te ropiski dietetyczne, i często słyszy się , że zeby się dobrze odżywiać trzeba worek kasy, myśle że takie diety właśnie wpływają na tą opinie.

  • Martusiia1929

    Martusiia1929

    16 lutego 2013, 15:38

    Nie ma co patrzeć na diety z magazynów czy stron które nie są sprawdzone.Ponieważ nie układają ich specjaliści na temat żywienia,dietetycy,bynajmniej nie profesjonalni.Po za tym kto dał by komu darmowe menu dobrego odżywiania?Skoro dietetycy biorą nie małe pieniądze za ułożenie odpowiedniej diety. Pozdrawiam.;)